W środę rolnicy po raz kolejny wyszli na ulice. Protestują przeciw napływowi produktów rolnych spoza krajów Unii Europejskiej oraz zapisom Zielonego Ładu. Demonstracje odbywały się w całym kraju, w tym m.in. w gm. Sidra w województwie podlaskim, gdzie szczególnie mocno oberwało się Szymonowi Hołowni.
Przed ogrodzeniem posesji marszałka Hołowni protestujący wysypali obornik i rozrzucili opony do ciągników. Na tym nie poprzestali. Na płocie okalającym posesję zawisły transparenty z napisami: "Zdrajca polskiej wsi" i "Rolnicy dziękują za gazowanie i pałowanie w Warszawie".
Do sieci trafiły zdjęcia sprzed posesji należącej do lidera Polski 2050, na których widać dużą ilość rozrzuconego obornika. Policja stara się ustalić sprawców. Jak informuje portal "Fakt", postępowanie prowadzone jest "w związku z przepisami dotyczącymi bezprawnych ogłoszeń, zanieczyszczenia miejsca publicznej i zanieczyszczenia drogi publicznej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do incydentu odniósł się też sam zainteresowany. W rozmowie z dziennikarzami na sejmowych korytarzach Szymon Hołownia podkreślił, że nie chce mu się wierzyć, że za incydent odpowiedzialni są rolnicy.
Przypuszczam, że mogli to być chuligani podający się za rolników — cytuje jego słowa portal TVN24.
Szymon Hołownia gotowy do rozmowy
Szymon Hołownia potwierdził, że formalnie posesja należy do niego, ale mieszkają tam jego rodzice. Marszałek Sejmu stwierdził, że to miejsce miało być dla nich azylem, ale obawia się, że po tym wydarzeniu, już nie będą tam czuli się bezpiecznie.
Rozumiem, że przyjdzie ktoś i powie, że rolnicy również nie czują się dziś bezpiecznie. Oskarżcie o to mnie, ale nie oskarżajcie o to moich rodziców, bo oni nie mają z tym nic wspólnego — podkreślił Hołownia.
Polityk zapewnił, że jest gotów w każdej chwili rozmawiać z rolnikami i ponownie przyjąć ich w swoim gabinecie.
Czytaj też: Rolnicy zablokowali polsko-rosyjskie przejście graniczne. Zrobili to "dla przyszłych pokoleń"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.