Dawid Kubacki, Kamil Stoch, Piotr Żyła, Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł - ta piątka zawodników otrzymała powołanie na pierwsze w tym sezonie konkursy Pucharu Świata w skokach narciarskich, które odbędą się w Ruce, w dniach 24-26 listopada. Trener Thomas Thurnbichler mógł postawić na pięciu skoczków, co jest efektem zmian wprowadzonych przez Międzynarodową Federację Narciarską (FIS).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
FIS postanowił obciąć kwoty startowe dla najmocniejszych krajów, starając się wyrównać szanse w stawce. W efekcie sprawia to, że wewnętrzna rywalizacja o miejsce na Puchar Świata jest jeszcze bardziej wymagająca. Thurnbichler w swoim wyborze pominął choćby Macieja Kota czy Jakuba Wolnego.
Ten pierwszy ma za sobą dobre lato i bardzo pozytywnie zaprezentował się także podczas niedawnych letnich mistrzostw Polski. Wolny z kolei skakał w kratkę i nie mógł liczyć, że znajdzie się na liście powołanych na inaugurację.
Zobacz również: Z wybiegu na ring. Piękna modelka stoczy zawodową walkę
Jakub Wolny w rozmowie ze sport.pl nie ukrywa, co myśli o ostatnich zmianach wprowadzonych przez FIS. Zmianach, które uderzają w skoczków takich jak on - balansujących pomiędzy Pucharem Świata w Pucharem Kontynentalnym.
Trochę tak, gdy się dowiedziałem, to byłem na to zły. Wiadomo, że mam wyższe ambicje, niż jechanie na PŚ w roli piątego zawodnika kadry, ale najpierw trzeba się tam jakoś dostać. I takie zasady są dziwne i niezrozumiałe - przyznał.
Poziom zawodów się przez to obniży, bo będzie łatwiej się dostać do drugiej serii. Nie wiem, komu miałoby to pomóc, może Kazachom? Z całym szacunkiem dla nich, ale wątpię, że im taki system pomoże. Dla mnie to sztuczne wyrównywanie poziomu i zmiana, która niczemu nie służy - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.