Komendant Główny Policji generał Jarosław Szymczyk ma ustąpić ze stanowiska jeszcze przed mianowaniem nowego rządu, najprawdopodobniej pod koniec tygodnia - wynika z informacji tvn24.pl.
Kadencja Szymczyka obfitowała w liczne wpadki, afery i złe historie z udziałem policji. Od śmierci Igora Stachowiaka na wrocławskim komisariacie, przez strajk kobiet i wysyłanie na protestujące policyjnych kontrterrorystów, po niedawną historię z postrzeleniem dwóch funkcjonariuszy we Wrocławiu.
Wszystko to firmował twarzą, jako zwierzchnik formacji, właśnie Szymczyk. Lista wpadek ustępującego komendanta głównego jest o wiele dłuższa. Napisano na ten temat wiele tekstów, formacją regularnie wstrząsały mniejsze i większe afery.
Trudno zatem oczekiwać, by sami policjanci żegnali go z żalem. Tym bardziej, że dwie edycje (z 2018 r. i 2021 r.) "psiej grypy", czyli wielkiego protestu funkcjonariuszy, powinny być dla komendanta głównego sygnałem ostrzegawczym. Nie były. Zostawia policję jako formację upolitycznioną, nielubianą przez społeczeństwo i z ogromnymi wakatami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A co tu komentować. Szczury pierwsze z tonącego okrętu uciekają. Przecież policja jest tonącym okrętem - mówi o2.pl warszawski policjant z kilkunastoletnim stażem w formacji.
Jak podkreśla, w policji "panuje totalny chaos". I wymienia problemy:
Ludzie odchodzą. Coraz więcej dziwnych zdarzeń z udziałem niedoświadczonych policjantów. Braki we flocie pojazdów i sprzęcie. Tego nie da się naprawić. Trzeba zbudować wszystko od nowa - komentuje gorzko.
Trzeba przyznać, że Jarosław Szymczyk pozostawia policję z ogromnymi niedoborami kadrowymi. W liczącej teoretycznie ponad 100 tys. ludzi formacji, po nowym roku będzie brakowało - według różnych źródeł - od 8 do ponad 10 tys. etatów. To ogromne ubytki.
A ponadto policja ma najgorszą od lat opinię w społeczeństwie.
Dużo za późno. To człowiek, który z Jankowskim [szef Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów - red.] ośmieszył naszą formację. Za kadencji pana Szymczyka byli niszczeni niewygodni funkcjonariusze, którzy mówili wprost o patologiach w strukturach policji min. BOA i Centralnym Biurze Śledczym Policji. Zagościł nepotyzm, brak szacunku do formacji, przyjmowanie ludzi, którzy nigdy nie powinni być w strukturach policji. Jedyne, czego nie można odmówić panu Szymczykowi, to że był dobrym mówcą - i nawet wygrał jeden z konkursów... Tak, jako aktor zrobiłby karierę - mówi Przemysław Matczak, zastępca szefa NSZZP z woj. lubuskiego.
Centralny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji "BOA" to jednostka organizacyjna policji służby kontrterrorystycznej, zajmująca się m.in. zwalczaniem przestępczości zorganizowanej.
Matczak dodaje, że liczbę wakatów w policji i obecną sytuację śmiało można wpisać na listę przewin generała Szymczyka.
Doświadczony funkcjonariusz policyjnego pionu kontrterrorystycznego, jako główne "grzechy" gen. Szymczyka wymienia upolitycznienie formacji i niedobory kadrowe. W rozmowie z o2.pl mówi wprost: "Odchodzi najbardziej skompromitowany i upolityczniony generał polskiej policji po 1990 roku, który podczas swojej służby wyhodował rekordowe braki kadrowe i obniżył poziom wyszkolenia polskiego policjanta".
Człowiek, który przemyca i detonuje w KGP granatniki z Ukrainy, a także mający społeczeństwo za ludzi kilka poziomów niżej, wciskając bajkę o tubie grającej w TVP 1, z zaklejonym uchem jak Van Gogh - mówi gorzko policjant.
Chodzi oczywiście o odpalenie w gabinecie komendanta granatnika w grudniu 2022 r. Policja tłumaczyła wtedy, że miał to być "granatnik przerobiony na głośnik bezprzewodowy". Generał wystąpił później w programie TVP z płatkiem ucha zaklejonym plastrem. Miał zresztą status pokrzywdzonego w sprawie.
Marcin Miksza, były funkcjonariusz CBŚP z Olsztyna mówi krótko: "komendant zastał policję murowaną, a zostawia zdeptaną". Przekonuje, że Szymczyk, który zawsze podkreślał swoją apolityczność, odchodzi wraz ze zmianą władzy.
To komu służył? Ludziom, społeczeństwu czy politykom? - pyta Miksza.
Ale są i inne głosy. Krzysztof, policjant z zachodniej Polski, ocenia lata rządów Szymczyka pozytywnie. Przekonuje, że poza jedną wpadką, która go skreśliła w oczach opinii publicznej, to był komendant "dość merytoryczny".
Przede wszystkim stawał za swoimi policjantami, kiedy kazano nam ściągać mundur i przeprosić matkę. Ale nie tylko w tej sytuacji, a w wielu innych również dało się wyczuć wsparcie. Żeby nie było za bardzo kolorowo, to in minus oceniam wprowadzenie "kursów" oficerskich na zasadzie zdanego testu kończącego kurs aspirancki z wyróżnieniem. Przez to była możliwość przystąpienia do egzaminu oficerskiego z pominięciem całego przeszkolenia w tym zakresie - tworzy to bardzo niekompetentnych oficerów - ocenia.
Pytany o niedobory kadrowe, odpowiada, że nie dziwi go, iż za takie pieniądze ludzie nie chcą pracować.
To jest naprawdę wymagająca służba, z której, jak pokazują ostatnie dni, możesz nie wrócić, jeśli nie myślisz. Jest jasny związek przyczynowo-skutkowy między niskimi płacami a tymi masowymi zwolnieniami - przekonuje.
Czy odpowiada za to komendant główny? W ocenie policjanta - nie. A przynajmniej nie do końca. To jest bardziej złożony problem. Zgadza się zarazem, że upolitycznienie formacji jest dużym zagrożeniem i tego należy się strzec.
Ale w naszym państwie na takim stanowisku na pewne rzeczy masz wpływ, a na pewne nie. Myślę, że każdy trzyma się stołka, na którym się mu intratnie siedzi - podsumowuje.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.