W 2020 roku zmarło aż 480 tys. Polaków. To najwięcej od czasów II wojny światowej. Branża pogrzebowa w teorii powinna na tej dramatycznej sytuacji zarabiać krocie. Tak jednak nie jest.
Wszystko przez reżim sanitarny. Jak czytamy na portalu superbiz.se.pl, sprawie mogłaby pomóc nowelizacja prawa i dopuszczenie rozsypywania prochów zmarłych w cmentarnych ogródkach pamięci.
Obecnie, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 3 kwietnia 2020 r., zwłoki tego, kto umarł przez COVID-19, najpierw są odkażane środkiem wirusobójczym, później umieszczane w szczelnym worku foliowym, a następnie składane do trumny.
Jak powiedział Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej, w niektórych regionach Polski w ubiegłym roku było nawet 50–60 proc. więcej pracy niż w analogicznym okresie w 2019 roku. Nie przekładało się to jednak na wyniki finansowe.
Wyśrubowane przepisy to dodatkowe, kosztowne procedury. Do tego w części zakładów produkcyjnych związanych z branżą pogrzebową wprowadzono ograniczenia kadrowe w związku z kwarantanną czy problemami finansowymi. Nie wszyscy przedsiębiorcy z branży pogrzebowej dostali pieniądze z tarczy antykryzysowych.
Czytaj także: Odszkodowanie dla Tomasza Komendy. Zapadł wyrok
Nowelizacja ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, której projekt złożyła Lewica, zakłada wprowadzenie prawa do przechowywania urny w domu osoby bliskiej zmarłemu, rozsypywania prochów na morzu, utworzenia na cmentarzach pól pamięci, na których można by rozsypywać prochy, oraz ogrodów pamięci do chowania tzw. biourn, służących do umieszczenia prochów wraz z nasionami lub sadzonką drzewa lub krzewu.