Stoi spokojna, wyprostowana, a wiatr lekko porusza jej sukienką. Wokół policjanci próbujący zepchnąć z drogi protestujących. Autor zdjęcia, fotograf freelancer Jonathan Bachman, powie później w rozmowie z serwisem The Atlantic, że czuć było, że kobieta nie zamierza się cofać.
Wyglądała, jakby mówiła glinom "O nie, to wy do mnie przyjdźcie" - wspomina.
Utożsamia spokój w oku cyklonu przetaczającego się przez USA. W sobotę burza przechodziła przez stolicę stanu Luizjana. Dziesiątki osób zebrały się na drodze biegnącej przed komendą główną policji w Baton Rouge, by blokując ruch, wyrazić sprzeciw wobec brutalności miejscowej policji.
Kilka dni wcześniej czarnoskóry mężczyzna zginął przed sklepem z ręki policjanta. Pracujący w tłumie Jonathan Bachman robił zdjęcia kolejnym zatrzymywanym wówczas osobom. Jak się później okazało, młoda kobieta w letniej sukience (prawdopodobnie nazywa się Leshia Evans) też trafiła do aresztu. Jeszcze zanim poznano fakty dotyczące jej zatrzymania, zdjęcie Bachmana, sprzedane agencji Reutera, internauci zamieszczali na serwisach społecznościowych. Uwiecznioną na nim kobietę nazwano ”superbohaterką” i zestawiono z postacią człowieka stojącego na wprost czołgów ze słynnego zdjęcia z Placu Tiananmen.
Ktoś nawet porównał ją do współczesnej Statuy Wolności, kierującej podzielony naród na właściwe tory – odnotował ”Washington Post”.
Jedno nie ulega wątpliwości. W czasach, w których wielu Amerykanów czuje się stroną w wojnie z policją, to zdjęcie z Baton Rouge stało się ilustracją kolejnego przełomowego momentu w historii Stanów Zjednoczonych. Taką, jak była scena pocałunku marynarza i dziewczyny na Times Square w 1945 roku, czy studentka na uniwersytecie Kent State w 1970 r., płacząca na widok ciała kolegi zabitego przez Gwardię Narodową.
Autor: Jan Muller
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.