Banery z twarzami kandydatów i kandydatek każdej ze stron politycznej areny krzyczą do nas z płotów, witryn czy powierzchni reklamowych.
Wciskają się w każdy element wolnej, publicznej przestrzeni nachalnie przypominając, jak wiele zależeć będzie od decyzji obywateli już za kilka tygodni, 15 października.
I choć sądząc po hasłach czy deklaracjach, każdy z polityków obiecuje, że zmieni kraj i życie jego obywateli na lepsze, często już na etapie kampanii widać, że są to jedynie czcze deklaracje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Widać to choćby na przykładzie kampanii w Rzeszowie, gdzie przed kilkoma dniami zrobiło się głośno o banerach reklamujących kandydatów PiS.
Plakaty z wizerunkami kandydatów zawisły tam w nielegalnych miejscach, między innymi przy ścieżce rowerowej, przy moście Narutowicza oraz na skrzyżowaniu ulic Wierzbowej i Podwisłocze.
Czytaj także: "Modliłem się". Oto co w Czechach piszą o PiS
Ale nie trzeba bardzo interesować się polityką by w wielu przypadkach, patrząc na twarze uwiecznione na plakatach zauważyć, jak dalece odbiegają one od naturalnego wyglądu prezentowanych na nich osób.
Politycy chcąc zdobyć sympatię wyborców w nadchodzących wyborach, uciekają się do pomocy grafików i programów poprawiających wygląd.
W swoim najnowszym wpisie na portalu X (dawniej Twitter) zwraca na to uwagę ks. Grzegorz Kramer. Znany jezuita i były proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Opolu wprost pyta o zaufanie wobec polityków.
Jak wierzyć ludziom, którzy nawet na plakatach reklamujących siebie samych, okłamują nas w banalnej sprawie, jaką jest ich wygląd? - zastanawia się duchowny nawiązując do poprawiania swojego wyglądu na plakatach.
Czytaj także: Sikorski trolluje w TVN. Wspomina pocałunek Kaczyńskiego