Całą historię pan Kamil opisał na Facebooku. Na jednej z grup znalazł ogłoszenie o pracy na zastępstwo organisty w parafii. Za konkretną kwotę należało zagrać na siedmiu mszach. Pan Kamil wysłał swoją aplikację, a w odpowiedzi na zainteresowanie przesłał 4 utwory, na których gra na organach i śpiewa.
Organista słucha wysłanych przeze mnie nagrań, mówi że brzmią sensownie, dogadujemy szczegóły i dowiaduję się, że mam tę robotę. W przyszłą niedzielę zagram zastępstwo w parafii X. Dziękuję organiście za zaufanie i informuję, że jestem osobą niewidomą. Tak, celowo poinformowałem o tym na samym końcu. Organista odpisuje, że skoro jestem osobą niewidomą, on rezygnuje z moich usług i znajdzie sobie innego zastępce. Próbuję tłumaczyć, że mój brak wzroku nie wpływa na poziom mojej gry. Próbuję pytać, dlaczego zostałem zdyskwalifikowany z powodu braku wzroku. Na żadną z moich dalszych wiadomości nie otrzymuję już odpowiedzi - czytamy we wpisie pana Kamila.
Czytaj także: Zaoferowała pracę. Takiego odzewu się nie spodziewała
Szokuje nas ich codzienność
Chcielibyśmy, aby takie sytuacje, jak ta opisana przez pana Kamila, były rażącą rzadkością. Ale nie są. Jak on sam opisuje, zdarzają się średnio raz w miesiącu. A odkąd został organistą - nawet częściej. Rozżalony zadzwonił do przyjaciółki, a ta poradziła, żeby opisał całą sytuację na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie po to, żeby szukać uwagi czy współczucia. Ale po to, żeby świat osób widzących dowiedział się, jak często osoby niewidome są dyskryminowane, bez względu na ich umiejętności, czy merytoryczną wartość tego co robią. Ja nie chcę powiedzieć, że jestem biednym, nieszczęśliwym i poszkodowanym misiem, ale chciałbym by Państwo zobaczyli, że my, niewidomi, bardzo często jesteśmy karani za to, że nie widzimy. Czyli za coś na co nie mamy wpływu. I nawet, jeśli zrobię 3 doktoraty, 4 habilitacje i 5 podyplomówek - nadal znajdą się ludzie, którzy nie spojrzą na moją wiedzę i na moje umiejętności, ale skreślą mnie tylko dlatego, że nie widzę - podsumował swój wpis pan Kamil.
W odpowiedzi na komentarze internautów, pan Kamil zaznaczył, że nie zamierza publikować ani danych parafii, ani organisty, który go odrzucił bez uzasadnienia. Zależy mu na tym, by pokazać ludziom, że niewidomi nie gryzą i nie trzeba się ich bać.
Pan Kamil na co dzień stara się żyć pełnią życia. Chętnie chodzi do teatru, na spotkania ze znajomymi. Nie chce pomocy, nie chce jałmużny. Chce się podejmować pracy, móc zarabiać na swoje utrzymanie.