Odkrycia dokonali badacze z Uniwersytetu Oksfordzkiego, którzy zajmują się tematyką przemocy w starożytnej Japonii. Szkielet został znaleziony w okolicach japońskiego Morza Wewnętrznego na początku XX wieku, jednak przyczyna powstania tak licznych obrażeń pozostawała tajemnicą aż do teraz.
Ofiara rekina sprzed 3 tys. lat
Szkielet należy do mężczyzny. Na kościach klatki piersiowej, ramion i głowy znaleziono niemal 800 różnych obrażeń. Jednocześnie naukowcom nie udało się znaleźć żadnego śladu po próbach leczenia.
Czytaj także: Niewygodne dla Żydów. Tajemnicze odkrycie w Jerozolimie
Początkowo byliśmy skonsternowani, nie wiedząc, co było powodem co najmniej 790 głębokich ran. Mężczyzna doznał tylu obrażeń, a jednak został pochowany na terenie, na którym tamtejsza społeczność grzebała zmarłych. Rany znajdują się przede wszystkim w okolicach rąk, nóg, klatki piersiowej i brzucha – opowiadają naukowcy.
Po licznych badaniach udało się wykluczyć kilka rodzajów śmierci m.in. przez atak drugiego człowieka. Naukowcy porównali obrażenia z obrażeniami, jakie nosiły szkielety osób zaatakowanych przez rekina i dzięki temu ustalili, jaka była przyczyna zgonu. Udało się także stworzyć rekonstrukcję ataku.
Czytaj także: Izrael. Mężczyzna bał się końca świata. Zdecydował się zwrócić artefakt mający 2000 lat
Mężczyzna stracił obie nogi, a jego lewa ręka została poszarpana. Rekin, który go zaatakował, to prawdopodobne żarłacz tygrysi lub żarłacz biały. Nie udało się jednak ustalić, w jakich okolicznościach doszło do tego ataku. Szczątki pochodzą z lat 1370-1010 p.n.e.