O awarii pociągu poinformował czytelnik "Głosu Wielkopolskiego". Pan Tomasz podróżował we wtorek z Poznania do Jarocina. - Pociąg Kolei Wielkopolskich relacji Poznań Główny – Kalisz wyruszył z poznańskiego dworca o godzinie 17.21. Dojechaliśmy do stacji Poznań Starołęka, tam czekaliśmy około dwóch godzin, następnie przewieziono nas na Krzesiny i mieliśmy jechać dalej. Po ponad godzinie pojechaliśmy jednak z powrotem na Starołękę, a stamtąd, po jakimś czasie w stronę Gądek - relacjonuje mężczyzna.
Pociąg znowu ruszył w trasę dopiero po 6 godzinach, czyli ok. 23:20. Mężczyzna dodaje, że nikt z obsługi PKP nie zainteresował się pasażerami.
Przez 6 godzin byliśmy uwięzieni w pociągu bez wody i jakiegokolwiek zainteresowania pasażerami. Nikt nas o niczym nie informował, zdezorientowani siedzieliśmy w tym pociągu - relacjonuje pan Tomasz w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
Czytaj także: Zakaz reklam mięsa. Sylwia Spurek: "To początek zmian"
Według pana Tomasza PKP już ok. godz. 16:00 miały wiedzieć o problemach z trakcją. - Nie rozumiem, dlaczego ładowali nas do tego pociągu, skoro doszło do awarii. Dlaczego nie uruchomiono zastępczej komunikacji autobusowej? - dziwi się klient PKP.
W komunikacie PKP podanym na stronie internetowej pojawiła się informacja, że we wtorek na odcinkach: Poznań Główny – Jarocin, Jarocin – Poznań Główny, Środa Wielkopolska – Poznań Główny pociągi zostały odwołane i wprowadzono komunikację zastępczą.
Dziennikarze "Głosu Wielkopolskiego" kontaktowali się z przedstawicielami Kolei Wielkopolskich i PKP PLK, by dowiedzieć się, dlaczego pociąg, którym jechał pan Tomasz nie został odwołany. Niestety nie udało się uzyskać odpowiedzi.