O radnym Rady Miasta Lubartów zrobiło się głośno pod koniec listopada. Nagłówki regionalnych i ogólnopolskich mediów krzyczały o niechlubnym wyczynie Krzysztofa Żyśko (wyraził zgodę na podanie nazwiska). Co takiego mógł zrobić samorządowiec związany z Prawem i Sprawiedliwością? Otóż mężczyzna został przyłapany na paleniu marihuany... w budynku starostwa powiatowego.
Radny palił blanta w miejscu pracy
Wezwana na miejsce policja znalazła przy pracowniku Wydziału Komunikacji, Transportu i Drogownictwa niewielkie ilości suszu, a znacznie więcej, bo aż 160 gramów narkotyku, zabezpieczyła w domu radnego. Mężczyzna został zatrzymany. Niedługo później szef lokalnych struktur PiS w powiecie lubartowskim Andrzej Kardasz przekazał, że Krzysztof Żyśko nie jest już członkiem partii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lubartowski radny chce dobrowolnie poddać się karze
Radny usłyszał zarzut posiadania nielegalnej substancji, za co grozi mu do 10 lat więzienia. Zastosowano wobec niego policyjny dozór, poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Kierownictwo starostwa powiatowego w Lubartowie poinformowało, że wobec 46-latka wszczęto także postępowanie dyscyplinarne.
Żyśko przyznał się do winy i okazał pokorę. Jak dowiedział się portal lubartow24.pl, Żyśko zrzekł się mandatu radnego, złożył także w starostwie wniosek o rozwiązanie umowy o pracę z zachowaniem trzymiesięcznego okresu wypowiedzenia. To jednak nie wszystko.
W poniedziałek 9 stycznia złożył do sądu wniosek o samoukaranie w związku z zarzutami, które na nim ciążą. Zaproponował dla siebie karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na dwa lata oraz grzywny w wysokości 10 tys. zł. Teraz byłemu samorządowcowi pozostało czekać na decyzję organu sprawiedliwości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.