Pod koniec lutego do przedsprzedaży trafiła książka napisana przez Marcina Najmana pod tytułem "Ojciec chrzestny polskich freak fightów".
Najman zapowiadał, że jej zawartość dostarczy informacji zza kulis tej części świata show biznesu.
Innego zdania, już po lekturze książki, był Krzysztof Stanowski. Obaj panowie nie pałają do siebie sympatią.
Możesz zobaczyć także: Co za wpadka tenisistki. Od razu przypomnieli Igę Świątek
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stanowski w programie "Dziennikarskie Zero" na Kanale Sportowym postanowił zrecenzować książkę.
Marcin Najman udaje, że napisał książkę. A ja ją naprawdę przeczytałem. Malutki format, miękka oprawa, raptem z 60 kartek i to kosztuje 59,90 zł - rozpoczął.
To jest Wikipedia, którą trzeba było nadmuchać troszeczkę, żeby naiwniacy kupili jakąś książkę - dodał nieco później.
Możesz przeczytać również: Napad na dom Michaela Jordana. Wiadomo, czy koszykarz był wtedy w środku
Takie wypowiedzi nie spodobały się Najmanowi, a na jego odpowiedź nie trzeba było czekać zbyt długo. Jeszcze w tym samym dniu zamieścił na YouTube wideo, w którym rewanżuje się Stanowskiemu.
Gdyby hipokryzja miała swój wygląd, wyglądałaby dokładnie tak, jak zdjęcie Stano-wybielacza. To synonim hipokryzji. Ty nazywasz ludzi, którzy kupili moją książkę, naiwniakami i frajerami. Po pierwsze jest to bardzo niegrzeczne, aroganckie, grubiańskie - grzmiał.
Jakim prawem ty obrażasz kogoś, kto z własnej woli chciał kupić sobie książkę. Sam nie przypominasz sobie sytuacji, kiedy z Kanałem Sportowym wypuściliście do sprzedaży szklanki z nalepką, która spadała. I próbowaliście wydusić od ludzi pieniądze w ten sposób - przypomniał Najman.
Chodziło mu dokładnie o sytuację z kwietnia 2022 roku, kiedy Kanał Sportowy, we współpracy z jednym z dyskontów, wprowadził do sprzedaży szklanki i kieliszki, promowane wizerunkiem twórców kanału.
Na produktach pojawiła się nalepka z logotypem kanału. Okazało się jednak, że nie jest ona zbyt trwała i szybko odpada od szkła.