Tragiczna historia miała miejsce na początku ubiegłego roku. 9 stycznia 2020 53-letni mężczyzna został brutalnie pobity przez nieznanych sprawców. Czuł się źle, wiec wezwano do niego karetkę, ale nie został wtedy zabrany do szpitala. Świadkowie twierdzili, że zachowywał się dziwnie - donosi "Gazeta Wyborcza".
Pacjent wypadł z karetki
Ambulans ponownie przyjechał do mężczyzny dwa dni później. 53-latek miał zaburzenia równowagi i mówił niezrozumiałe rzeczy. Wstępne badania wykazały uraz głowy i krwiaka podtwardówkowego. Pogotowie zabrało go do szpitala w Wałbrzychu.
W czasie podróży na pokładzie karetki obecny był kierowca i pielęgniarka, która usiadła z przodu. Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Świdnicy pacjentowi nie zapewniono bezpieczeństwa. Mężczyzna był sam z tyłu karetki i umieszczono go w pozycji siedzącej, choć mogło to zagrażać jego zdrowiu.
Czytaj także: Śmierć pod klubem. 32-latek osierocił dwoje dzieci
W pewnym momencie podczas jazdy 53-latek wstał, otworzył drzwi i wyskoczył z pojazdu. Wpadł pod jadącego za ambulansem busa. Na miejscu podjęto próbę reanimacji, mimo to mężczyzna po chwili zmarł.
Zarzuty dla pielęgniarki i lekarza
Prokuratura przeprowadziła śledztwo w sprawie, w wyniku którego zarzuty o zaniedbania zostały postawione lekarzowi Dariuszowi B. i pielęgniarce Joannie Ch. - Pielęgniarka usłyszała zarzut popełnienia błędu medycznego i nieumyślnego narażenia mężczyzny na śmierć – powiedział "GW" prokurator Marek Rusin, szef Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Czytaj także: Zapaliła się wersalka. Nie żyje mieszkaniec Sosnowca
Będąc zobowiązana do opieki, rażąco naraziła pacjenta, zignorowała, w jakim jest stanie. Wbrew wiedzy i wskazaniom medycznym zostawiła go samego w karetce i nie monitorowała jego stanu - dodał prokurator.
Oskarżony został także lekarz, który skierował pacjenta do transportu. Usłyszał zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie przyznał się do winy.
Wbrew wskazaniom i wiedzy medycznej zakwalifikował pacjenta do transportu w pozycji siedzącej, zamiast leżącej, czym pogłębił już istniejący stan i naraził pacjenta na zagrożenie zdrowia i życia - dodał Rusin.
Ruszył proces
W poniedziałek 18 października rozpoczął się proces w tej sprawie przed Sądem Rejonowym w Świdnicy. Na sali zasiadł oskarżyciel publiczny oraz pełnomocniczka rodziny zmarłego w roli oskarżyciela posiłkowego. Na rozprawie pojawili się także oskarżeni.
Proces został utajniony na wniosek reprezentantki lekarza. Dariuszowi B. grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Pielęgniarka może natomiast zostać skazana nawet na 5 lat więzienia.