Kasia Tusk prowadzi blog MakeLifeEasier, gdzie publikuje głównie porady modowe i lifestylowe. Raczej nie odnosi się do bieżącej polityki.
Tym razem zrobiła wyjątek. Wprost odniosła się do ustawy o powołaniu komisji ds. badania wpływów rosyjskich, nazywanej "lex Tusk".
Przypomnijmy, że kontrowersyjny dokument legislacyjny podpisał w poniedziałek Andrzej Duda. Prezydent przekazał wprawdzie ustawę do sprawdzenia przez Trybunał Konstytucyjny, ale nie ogranicza to powołania komisji.
Według opozycji i wielu ekspertów będzie ona wyłącznie wyborczym happeningiem, uderzającym w PO i Donalda Tuska.
Kasia Tusk o "lex Tusk"
Blogerka i córka szefa największej partii opozycyjnej boi się o los ojca. Podziękowała jednocześnie za słowa wsparcia, które przekazali jej internauci.
Wiem, że niewielu z Was zagląda tutaj po to, aby czytać o cudzych problemach. Ja szukam wsparcia wśród najbliższych, a nie w internecie. Jednak tak wielu z Was dodało mi tu sił, że ciężko to przemilczeć - zaczęła na Intagramie.
Wyszłam z założenia, że to żadne uzewnętrznianie się, skoro trąbią o tym media od rana. Gdy ma się wrażenie, że cały aparat państwa myśli tylko o tym, jak zniszczyć ukochaną ci osobę, docenia się każde życzliwe słowo - wskazała Kasia Tusk w słowach do swoich fanów.
Jednocześnie influencerka udostępniła wpis Donalda Tuska, który nawołuje do odpowiedzi na przeforsowanie ustawy "lex Tusk".
Panie Prezydencie — zapraszam na konsultacje społeczne 4 czerwca (Donald Tusk organizuje marsz w Warszawie - przyp. red.). Będzie nas dobrze słychać i widać z okien Pańskiego pałacu. Przyjdziecie? - przewrotnie stwierdził szef Koalicji Obywatelskiej.
Czytaj także: "Największy błąd". Burza po decyzji prezydenta
Na koniec swojego wpisu Kasia Tusk dodała, że nie ma jednak czasu na ciągłe zamartwianie się. Stwierdziła, że na szczęście "ma listę zadań, która jest jeszcze nieskończona".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.