Krzysztof L. ma 39 lat, jest mężem i ojcem trójki dzieci. Gdy zamordował swoją stryjenkę, był 15-letnim chłopcem. Przez ponad 20 lat udawało mu się uniknąć odpowiedzialności za to, co zrobił. We wtorek, 26 marca Sąd Okręgowy w Białymstoku wymierzył mężczyźnie maksymalną z możliwych kar - 25 lat więzienia.
Barbara L. pochodziła z Suraża - niewielkiej miejscowości pod Białymstokiem. Na co dzień mieszkała w USA, ale przyjeżdżała do Polski. Odwiedziła kraj również latem 2000 r. Właśnie wtedy doszło do zabójstwa.
Morderca nie miał litości dla swojej ofiary. Bił 52-latkę po twarzy, głowie, szyi i ramionach. Dusił ofiarę rękami, przyciskał kolanem jej klatkę piersiową do podłogi. A gdy udusił kobietę, podpalił dom, żeby zatrzeć ślady zbrodni. Córka ofiary przyznała potem, że gdy pierwszy raz przeczytała sekcję zwłok matki, zapoznając się z aktami sprawy, zwymiotowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy nie mieli wątpliwości - w Surażu doszło do zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Jak to możliwe, że morderca przez ponad 20 lat pozostawał bezkarny?
W 2002 r. sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawcy. Krzysztof L., dwa lata po dokonaniu zbrodni, wyjechał do USA. Tam ułożył sobie życie i założył własną rodzinę. Został zatrzymany dopiero pod koniec 2020 r., krótko po tym, jak zbrodnią sprzed lat zainteresowali się śledczy z prokuratorskiego Archiwum X. Mężczyznę ekstradowano do Polski w 2023 r.
Wyrok po ponad 20 latach
Ostatecznie Krzysztofowi L. zarzucono zabójstwo z motywem seksualnym, dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Jak podają lokalne media, mężczyzna nigdy nie przyznał się do zbrodni i nie złożył wyjaśnień. Swoje stanowisko przedstawił dopiero w tzw. ostatnim słowie podczas mów końcowych stron.
Wreszcie, po wielu zawirowaniach, w Sądzie Okręgowym w Białymstoku zapadł nieprawomocny wyrok w tej sprawie.
W świetle materiału dowodowego, sąd przyjął, że oskarżony był na miejscu zdarzenia, dokonał zabójstwo ofiary i pozostawił bieliznę, na której stwierdzono obecność zarówno krwi ofiary, jak i DNA oskarżonego - mówiła sędzia Anna Hordyńska, cytowana przez "Kurier Poranny".
Krzysztofa L. skazano na 25 lat więzienia. To maksymalna możliwa kara, biorąc pod uwagę, że oskarżony miał 15 lat, gdy dopuścił się zbrodni. – Jest to kara sprawiedliwa w odczuciu społecznym – skwitowała sędzia Anna Hordyńska.
Po odczytaniu wyroku w sali sądowej rozległy się brawa. Słychać było też płacz córki zamordowanej kobiety. – Wreszcie doczekaliśmy się tej sprawiedliwości, chociaż jest niewielka, bo nikt nam mamy nie zwróci, ale wreszcie mamy wyrok – powiedziała kobieta, cytowana przez "Fakt". Teraz rodzina pani Barbary czeka na proces w drugiej instancji. Obrona już zapowiada apelację.