W Chinach rząd nie ma litości dla zakażonych. Jak podaje red. The Sun, w Shijiazhuang wybudowano olbrzymi obóz dla chorych na COVID-19. Ma mieć powierzchnię bagatela 108 akrów.
Obóz to kompleks budynków. Wśród nich są niewielkie kontenery, nazwane przez red. portalu "ciasnymi, metalowymi pudełkami". W każdym z nich mieszkają zarażeni koronawirusem.
"Zero COVID-19". Chiny nie mają litości
Pandemia to poważna sprawa. Wiemy o tym doskonale. Wszelkie restrykcje wydają się więc być uzasadnione. Należy ograniczać społecznościom przebywanie w dużych skupiskach, nakazywać noszenia maseczek w konkretnych okolicznościach, a także prosić o regularne mycie rąk i o używanie żeli antybakteryjnych. Przede wszystkim jednak trzeba namawiać do szczepień.
Czy jednak tak srogie restrykcje w Chinach nie są przesadą? Obecna tam sytuacja to podejście tzw. "zero COVID". Nie ma to nic wspólnego z wyważonym podejściem do restrykcji, co ma miejsce w innych krajach.
W metalowych kontenerach mają bowiem znajdować się nawet osoby, które, jak podaje The Sun, boją się, że zostały narażone na zakażenie koronawirusem, choć niekoniecznie wynik testu wskazuje w ich przypadku wynik "pozytywny". W Chinach kompleks ten prezentowany jest dumnie, co zagranicznych obserwatorów niepokoi.
Jak natomiast ludzie transportowani są na teren obiektu? Ma się to odbywać przy użyciu autobusów, które niejednokrotnie widzieli mieszkańcy na drodze. Wypełnione po brzegi jeżdżą do jedynego przystanku w całej podróży.
To Chińska Narodowa Komisja Zdrowia (NHC) miała podjąć decyzję o wybudowaniu kompleksu tymczasowych schronów dla zakażonych, odizolowanych pieczołowicie od reszty społeczeństwa.
Chiny zwariowały na punkcie COVID-19? Całe miasto zamknięte z powodu 2 zakażonych
O tym, że Chiny przesadzają, może świadczyć jeden z przykładów reakcji rządu na 2 zachorowania (wariant Omikron), które pojawiły się w Anyang w ostatnim czasie. Miasto zostało zamknięte. Szybko podjęto decyzję o lockdownie.