Ipsos na zlecenie TOK FM i OKO.press zapytał Polaków, czy Rosja może w najbliższych latach zaatakować Polskę zbrojnie.
Jak wyjaśnia portal TOK FM, odpowiedzi "zdecydowanie tak" udzieliło 12 proc. badanych, a odpowiedzi "raczej tak" - 36 proc., co razem daje wynik 48 proc. respondentów przekonanych, że taki atak jest, niestety, możliwy.
Ankietowanych, którzy uważają, że Rosja "raczej nie" napadnie na Polskę zbrojnie, jest 32 proc., a 9 proc. jest zdania, że "zdecydowanie nie" dojdzie do ataku - łącznie jest to 41 proc. badanych. 11 proc. uczestników sondażu nie ma w tej sprawie zdania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co na ten temat sądzi gen. Roman Polko? Były dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM w wywiadzie udzielonemu protalowi natemat.pl mówił m.in. o tym, czy boi się ataku Rosji.
Zacznijmy od tego, że strach nigdy nie powinien paraliżować mózgu. Zamiast kierować się emocjami po tym, co jakaś "Julka" napisze w mediach społecznościowych, popatrzmy lepiej, na czym my tak naprawdę stoimy i czym dysponujemy - powiedział gen. Roman Polko.
Dodał, że "tzw. Zachód to jest 60 proc. światowego PKB, a Rosja niespełna 3 proc.". - W NATO mamy w tej chwili ogromną przewagę, jeżeli chodzi o wszelkie kategorie uzbrojenia. O tym należy mówić w kontekście jakiejkolwiek - choćby retorycznej - konfrontacji z państwem Putina. Musimy mieć wreszcie tę pewność siebie, bo jest ona solidnie uzasadniona - podkreślił.
Zmiana nastawienia
Dopytany o to, jak to się stało, że jeszcze niedawno Polacy wyśmiewali porażki Rosjan i czuli się potęgą, a nagle mówimy tylko o tym, kiedy wojska putinowskie mogą uderzyć w kraj nad Wisłą, powiedział: "Sądzę, że nie byłem jedyną osobą, która doskonale wiedziała, że z czasem nastąpi uderzenie w polsko-ukraińską solidarność, a co za tym idzie osłabienie tego emocjonalnego uniesienia. Wydaje mi się, że dzisiaj naszą największą słabością, tym odcinkiem, na którym z Putinem rzeczywiście przegrywamy, jest wojna informacyjna".
- Trolle internetowe mają się w Polsce coraz lepiej, a teraz niezwykle przysłużył im się ten bałagan w rolnictwie, który zawdzięczamy czy to nieudolności polskiego komisarza w Unii Europejskiej, czy też ludzi, którzy w naszym rządzie dogadywali kwestie importu produktów rolnych z Ukrainy. Takie błędy rosyjska propaganda wykorzystuje natychmiastowo, żeby dzielić społeczeństwa państw zachodnich - dodał.
W wywiadzie udzielonemu portalowi natemat.pl podkreślił również, że "w ubiegłym roku w Ukrainie tak naprawdę nie było mowy o jakiejś ofensywie z prawdziwego zdarzenia". - Ofensywa to są szerokie działania prowadzone we wszystkich obszarach pola walki, dużymi związkami operacyjnymi, a tu co najwyżej mieliśmy do czynienia z uderzeniami taktycznymi na niewielkie miasteczka i wsie, gdzie Rosjanie ulokowali swoje pozycje - powiedział.
To naprawdę nie działa tak, że dziś dajemy Ukraińcom myśliwce F-16, więc oni jutro będą gotowi do ich obsługi. Eksperci w tym zakresie mówią, że do uzyskania zdolności operacyjnych potrzeba około roku. Stąd też dziś trzeba patrzeć racjonalnie, jak na przykład gen. Lloyd Austin, który wyjaśnił, że Ukraina na razie musi się okopać i umocnić na pozycjach - dodał.
Gen. Roman Polko: Rosja będzie chciała zaatakować Sojusz Północnoatlantycki
Były dowódca Wojskowej Formacji Specjalnej GROM zaznaczył, że "kiedy w armii mówi się o sztuce operacyjnej, zawsze nakreśla się zadania dalsze i bliższe". - Jeżeli zatem wyglądamy poza horyzont, to oczywiście musimy przygotować się na to, że Rosja będzie chciała zaatakować Sojusz Północnoatlantycki. Takie przygotowania są przecież istotą NATO - zostało ono stworzone po to, aby odstraszać potencjalny atak Rosjan - przyznał.
Podkreślił, że "dziś w budowaniu siły Sojuszu mamy naprawdę ogromne sukcesy". -Finlandia i Szwecja w NATO to jest zwiększenie potencjału, który i tak był już całkiem spory, ale teraz wyraźnie widać, że Europa zaczyna na serio dbać o własne bezpieczeństwo - powiedział gen. Roman Polko w rozmowie z portalem natemat.pl.
W jego ocenie ważne są też ostatnie słowa prezydenta Francji Emmanuela Macrona czy kanclerza Niemiec Olafa Scholza, ponieważ "dają one zimny prysznic tym, którzy w dalszym ciągu chcieliby prowadzić 'strusią politykę', czyli chować głowę w piasek i udawać, że na północno-wschodniej flance nic się nie dzieje".
Jeśli natomiast mowa o zadaniach bliższych i ocenie tego, co widzimy w granicach horyzontu, to na razie - na całe szczęście - atak Rosji nam nie grozi. Nie ma ona nawet odpowiedniego potencjału bojowego, aby takich działań spróbować. To prawda, że Kreml przestawił gospodarkę na produkcję wojenną, ale to nie wystarcza dziś, aby opanować choćby Ukrainę - mówił.
Gen. Roman Polko wyraźnie podkreśla, że "nie możemy na każdym kroku bać się rozpętania III wojny światowej". - Przecież po drugiej stronie Rosja buduje warianty agresji, prowokuje i testuje nasze systemy - właściwie raz w tygodniu mamy jakieś przekroczenie NATO-wskich granic, a my mamy biernie się temu przyglądać?! - pytał.
W istocie III wojna światowa jest już wywołana, ale przez Putina. I toczy się ona także na terytorium Polski - w przestrzeni informacyjnej, propagandowej. Tuż za naszą granicą mamy natomiast nic innego, jak tzw. proxy war, czyli wojnę zastępczą - podsumował.
Źródło: natemat.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.