Pan Ryszard z Łodzi może nareszcie odetchnąć z ulgą. Po ponad dwóch latach zakończył się trwający w Grecji proces, podczas którego łodzianin występował w roli oskarżonego o molestowanie seksualne wnuczki. Dopiero teraz grecki sąd uznał mężczyznę za niewinnego. Podczas finałowej rozprawy panu Ryszardowi towarzyszyła cała najbliższa rodzina.
To była bardzo głośna sprawa. W lipcu 2013 roku pan Ryszard z Łodzi zabrał wnuczkę na kemping do Grecji. Jednej z przebywających w sąsiedztwie jego namiotu turystek nie spodobało się, że dziadek zbyt długo trzymał dziecko na kolanach. Kobieta zawiadomiła policję, która brutalnie aresztowała mężczyznę, a roztrzęsioną dziewczynkę zabrała na badania do szpitala. Nie wykazały one śladów molestowania.
Mimo to łodzianin spędził w greckim areszcie 6 miesięcy. Umieszczono go w ciasnej 36-osobowej celi razem z Grekami, Albańczykami i Bułgarami podejrzanymi o molestowanie i gwałty. Dopiero po pół roku sąd zgodził się na wypuszczenie mężczyzny z aresztu za kaucją 10 tysięcy euro. Pan Ryszard wrócił do Polski i oczekiwał na proces w rodzinnym mieście.
Część świadków zrezygnowała ze składania zeznań. Twierdzili, że chcieli tylko, żeby policja sprawdziła, co dzieje się w namiocie dziadka i wnuczki. Nie sądzili, że sprawa zajdzie tak daleko. Na szczęście sędziowie uwierzyli w niewinność pana Ryszarda. Do końca przeciw meżczyźnie była tylko sąsiadka z kempingu, która wezwała policję. Łodzianin rozważa wystąpienie o odszkodowanie od Grecji.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.