Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Spalone autobusy w Bytomiu. Widok z wnętrza przeraża. "Strzeliło"

233

Poniedziałek, południe. W Bytomiu nad ulicą św. Elżbiety dalej unosi się drażniący nozdrza swąd po pożarze autobusów na miejscowej zajezdni. Widok jest również nieprzyjemny. Dziesięć wraków stoi rzędem koło siebie. Mieszkańcy Bytomia z przerażeniem mówią, co się działo. - Strzeliło. Mój kolega aż się wystraszył - relacjonuje jeden z naszych rozmówców.

Spalone autobusy w Bytomiu. Widok z wnętrza przeraża. "Strzeliło"
Pożar w Bytomiu. Relacja świadków (o2.pl, Rafał Strzelec)

Pożar autobusów w Bytomiu na terenie zajezdni należącej do firmy transportowej wybuchł w poniedziałek (13 maja) około godz. 2.20 w nocy. Służby otrzymały informację na numer alarmowy 112. Wozy strażackie były już kilka minut później na miejscu.

Okazało się, że ogniem było objętych 10 pojazdów. O 2.59 pożar został opanowany, zlokalizowany. Na miejscu mieliśmy 11 zastępów – 38 ratowników. Po godz. 7 zakończono działania - relacjonował Jacek Mania z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bytomiu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tragiczny wypadek w Czechach. Samochód został zmiażdżony

Pożar w Bytomiu. Policja ustala przyczynę

Wbrew pogłoskom, pojazdy, które spłonęły, nie były elektrykami - miały silniki spalinowe. W zajezdni w momencie pożaru było w sumie 60 autobusów. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń. Czemu doszło do zdarzenia? Policja ustala okoliczności.

Do sprawy został powołany biegły z zakresu pożarnictwa. Na miejscu trwają czynności, które będą prowadzone prawdopodobnie jeszcze przez kilka godzin. Na ten moment nie znamy przyczyny pożaru. Nie ma również żadnej wstępnej hipotezy - mówi nam sierż. sztab. Paulina Gnietko z KMP w Bytomiu.

Gdy byliśmy na miejscu, trwały oględziny. Na zajezdni pojawił się nawet komendant z miejscowej jednostki policji. Nikt nie mógł podejść zbyt blisko - terenu pilnowali mundurowi.

Świadkowie słyszeli wybuch. Mieszkańcy Bytomia o pożarze

Autobusy znajdowały się na terenie prywatnej firmy przewoźnika "Krzysztof Pawelec Usługi Transportowe". Chcieliśmy zapytać przedstawicieli przedsiębiorstwa o komentarz w tej sprawie. - Nie będzie możliwości rozmowy na ten temat - powiedziała krótko pracownica firmy. Osobą, która pracuje jako ochroniarz w jednej z pobliskich firm, jest pan Andrzej. Sam nie widział zdarzenia, ale kolega, którego zmienił, był świadkiem eksplozji i pożaru.

Najpierw był wybuch. Strzeliło. Mój kolega aż się wystraszył, jak siedział przy biurku. Widział to dobrze ze swojej budki. Oni tu mają wszędzie dookoła kamery, więc na pewno zobaczą, co się stało - mówi nam pan Andrzej.

Kolejnym napotkanym mieszkańcem Bytomia jest pan Zbigniew - były ochroniarz. Gdy do niego podeszliśmy, siedział w samochodzie zaparkowanym nieopodal miejsca, w którym ul. św. Elżbiety schodzi się z ul. Worpie. Pytany o pożar mówi nam, że to nie pierwsze takie zdarzenie w okolicy. Wzdłuż ul. św. Elżbiety znajduje się cały szereg zakładów - skup złomu, zakłady chemiczne, betonowe, warsztaty samochodowe. Straż interweniowała w okolicy kilka razy.

Obudziła nas straż pożarna, gdzieś około 3 w nocy. Wiedzieliśmy, gdzie jedzie, bo tu się co chwilę coś dzieje. Kiedyś była tu taka firma, co oleje składowała i opony. Wozili te oleje do Jasła, gdzie tam je potem przerabiają. To też się tak jakiś czas wypalił cały ten barak. A dwa lata temu warsztat samochodowy, gdzie jeździłem wymieniać opony, został podpalony - relacjonuje pan Zbigniew.
A tutaj? Przyczyn mogło być dużo. Samozapalenie mogło być, wystarczy iskra, opalony samochód, zwarcie. W takim pojeździe wszystkie części są łatwopalne, tapicerka, plastiki. Kiedyś wiedzieliśmy podobny pożar na Karbiu (dzielnica Bytomia - przyp.). To też był moment, ogień objął wszystko w środku, nie trzeba było dużo czasu - dodaje pan Zbigniew, gdy pytamy go o przyczyny zdarzenia.

Mężczyzna przyznaje, że przeraża go liczba dużych pożarów, jakie miały miejsce ostatnio w Polsce. W Siemianowicach Śląskich płonęły odpady, w Warszawie w ogniu stanęło centrum handlowe. W pierwszym przypadku koszmarem są skutki dla środowiska, w drugim - straty, jakie ponieśli zatrudnieni tam ludzie.

Wracamy do Bytomia. Jedna z kobiet, z którą udało nam się porozmawiać, ma ogródek działkowy w pobliżu zajezdni, gdzie w poniedziałek doszło do pożaru.

Przyjechaliśmy rano z Miechowic. Tu jeszcze to drzewko, które stoi obok jeszcze się kopciło, liście się zapaliły. Z tych samochodów też taki dym był - relacjonuje mieszkanka Bytomia.

W Bytomiu spłonęły autobusy. Będą utrudnienia

Pożar autobusów w Bytomiu ma negatywne skutki dla osób korzystających z transportu publicznego. Jak przekazał Zarząd Transportu Metropolitalnego, mogą występować utrudnienia na niektórych liniach komunikacji miejskiej 51, 86, 199, 230, M21 i M106. Ich kursy mogą zostać odwołane. Podano, że 10 pojazdów spłonęło, a kolejnych 8 kolejnych zostało uszkodzonych.

Jako organizator komunikacji miejskiej – we współpracy z przewoźnikami – podejmujemy działania na rzecz zabezpieczenia realizacji połączeń, m.in. wykorzystywane są pojazdy rezerwowe innych firm przewozowych. Możliwe jest także przekazanie części zadań przewozowych innym przewoźnikom - poinformowali przedstawiciele Zarządu Transportu Metropolitalnego.

Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić