Wyciągane z domów dziecka, trafiają tam z powrotem. "Kolejny dorosły je oddaje"

61

Rodziny zastępcze nie zawsze są w stanie sprostać wymaganiom opieki nad dziećmi. W takich przypadkach decydują się oddać dzieci z powrotem do placówek opiekuńczo-wychowawczych. Co jest powodem?

Wyciągane z domów dziecka, trafiają tam z powrotem. "Kolejny dorosły je oddaje"
Rodziny zastępcze odsyłają dzieci do placówek opiekuńczo-wychowawczych (pixabay, pixabay)

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, pod koniec 2023 r. w pieczy zastępczej przebywało 75,3 tys. dzieci, z tego 58,2 tys. w pieczy rodzinnej oraz 17,1 tys. w pieczy instytucjonalnej. W porównaniu z 2022 r. liczba dzieci przebywających w pieczy zastępczej zwiększyła się o 3,5 proc.

Fundacji GrowSpace podaje, że w ubiegłym roku aż 1292 dzieci zostało odesłanych do domów dziecka z rodzin zastępczych oraz z rodzinnych domów dziecka. Niestety, każda sytuacja, w której rodzina jest zmuszona oddać dziecko do placówki opiekuńczej, jest bolesnym dowodem na to, że nie zawsze są w stanie sprostać wymaganiom opieki nad dziećmi.

To niestety dzieje się w całej Polsce. Część rodzin nie miała świadomości na co się decyduje, na jak wielkie wyzwanie. Potem okazuje się, że nie udźwignęli tego po prostu - powiedziała w rozmowie z portalem o2.pl Karolina Tatarzyńska z kampanii "Rodzina Jest Dla Dzieci", prowadzonej przez Centrum Administracyjne Pieczy Zastępczej w Łodzi.

Zdarza się, że dzieci lub młodzież dobrowolnie wracają do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Niektóre nie czują się komfortowo w rodzinie zastępczej. Czasami decyzja o powrocie do placówki może być korzystna dla nich, np. jeśli chcą zachować możliwość spotkań z biologicznymi rodzicami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Pożar w domu opieki w Kielcach. Dramatyczna akcja. Ruszyli do środka z kamerą

"O co to dziecko ma jeszcze walczyć?"

Dzieci trafiające do rodzin zastępczych często doświadczyły wcześniej opuszczenia oraz zaniedbań ze strony swoich biologicznych rodziców. Niestety, gdy takie dzieci są ponownie oddawane do placówki opiekuńczo-wychowawczej przez rodzinę zastępczą, sytuacja ta może być postrzegana jako powtórzenie traumy, którą one już przeżyły.

Takie dziecko zostaje przez kogoś ponownie odrzucone. Dostaje wtedy potwierdzenie, że kolejny dorosły je oddaje. To może spowodować jeszcze większe zaburzenia więzi w przyszłości. O co to dziecko ma jeszcze walczyć? Skoro dorośli w przypadku trudności oddają je - dodała Karolina Tatarzyńska.

- Mamy niewystarczającą liczbę rodzin zastępczych w Polsce. Ten temat zaczął być częściej poruszany ze względu na tragiczne historie śmierci małych dzieci, w przypadku których instytucje nie zareagowały - powiedziała portalowi o2.pl Magdalena Antolczyk z Fundacji GrowSpace, radna miasta Poznań. Tak było m.in. w przypadku Kamilka z Częstochowy. Gdyby chłopiec został odebrany opiekunom, mógłby żyć.

Nasza rozmówczyni wskazuje, że w 2023 roku aż 1053 dzieci zostało oddanych do placówek oświatowo-wychowawczych poza swoim powiatem. "Dzieci są odbierane ze swojego środowiska lokalnego" - zaznaczyła Magdalena Antolczyk.

Brak wsparcia dla rodzin

Aleksandra Nawrocka z Fundacji "Przystanek Rodzina", ekspertka z Koalicji na rzecz Rodzinnej Opieki Zastępczej przekazała, że około 80 proc. rodzin zastępczych tworzą rodziny spokrewnione z dzieckiem. Zazwyczaj jest to dziadek lub babcia.

Te osoby nie otrzymują wsparcia systemowego. Jak się temu przyjrzymy, to babcia lub dziadek dostają na wychowanie dziecko, a oni są sami obciążeni już jakąś traumą, bo bez powodu dziecko do nich nie trafiło - zaznaczyła Aleksandra Nawrocka w rozmowie z portalem o2.pl.

Dodała, że często do rodzin zastępczych trafia za dużo dzieci. "Mogłyby być w takiej rodzinie, gdyby były jednym dzieckiem. Dotyczy to dzieci, które doświadczyły przemocy seksualnej lub fizycznej. One często dezorganizują cały system w rodzinie, do której trafiają" - podkreśliła. Takie dziecko potrzebuje większej uwagi, a gdy rodzina ma już inne dzieci, to niestety może jej nie otrzymać.

Brakuje centralnej bazy. Jest apel do ministerstwa

Dane przedstawione przez fundację GrowSpace były zbierane bezpośrednio od placówek, powiatów i urzędów wojewódzkich.

Wysyłaliśmy wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Zebraliśmy wszystkie dane, opracowaliśmy, podzieliśmy na regiony Polski. Zobaczyliśmy, jaka jest skala w całej Polsce - oznajmił w rozmowie z portalem o2.pl Wojciech Szumiło, analityk fundacji GrowSpace.

Pracownikom fundacji trudno było uzyskać kontakt do wielu placówek. - Brakuje centralnej bazy, która wykazywałaby informację o wszystkich placówkach i kontakt do nich. Na pewno urzędy wojewódzkie powinny położyć większy nacisk na klasyfikowanie placówek i udostępnianie danych kontaktowych do nich - podkreślił analityk.

Ten temat zostanie poruszony na spotkaniu z wiceministrą rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandrą Gajewską. Przedstawiciele fundacji porozmawiają z nią o tym po koniec maja.

Chcemy, aby ministerstwo i samorządy zwróciły uwagę na ten problem i pochyliły się ku rozwiązaniu i monitoringowi. Od tych badań można by było uspójnić strategię w zakresie reformy pieczy zastępczej - przyznała w rozmowie z portalem o2.pl Magdalena Antolczyk.

Zgodnie ze regulacjami prawnymi w placówce opiekuńczo-wychowawczej może przebywać 14 dzieci. Według danych fundacji często limity są przekraczane. Jednak formalnie wszystko jest w porządku. "Kilka placówek jest zarejestrowanych pod jednym adresem" - tłumaczą przedstawiciele fundacji GrowSpace.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

Jak powrót do domu dziecka wpływa na psychikę dziecka? Zapytaliśmy o to psycholog Sylwię Ćwiklińską. - Dzieci, które wracają z rodzin zastępczych do domów dziecka, biorą wszystko do siebie. Potem to też rzutuje na późniejsze, dojrzalsze życie. Komu zaufać skoro rodzina bierze, opiekuje się, a potem oddaje? Stworzenie relacji i więzi w dorosłym życiu jest bardzo trudne i wymaga przepracowania tego - tłumaczy.

- Często te dzieciaki biorą na siebie całą winę. Myślą, że są do niczego, że nikt się nimi nie zaopiekuje, nikt ich nie pokocha - dodaje psycholog.

Sylwia Ćwiklińska wskazuje jednak, że w placówkach opiekuńczo-wychowawczych są psycholodzy. Takie dzieci otrzymują pomoc specjalisty po powrocie do placówki. - Jednak z mojego doświadczenia wynika, że pewne rzeczy trudno odwrócić i to jest wieloletnia praca. Oczywiście dzieci mają wsparcie, są zaopiekowane, jednak wiele osób po takich przejściach w dorosłym życiu szuka pomocy na własną rękę - mówi nam psycholog.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić