Na tiktokowym profilu @ceprywzakopanem pojawiło się nagranie, które wywołało prawdziwą lawinę komentarzy. Powstało dwa dni temu, a więc podczas ferii zimowych, po godz. 22. Mimo to Krupówki, które zazwyczaj tętnią życiem, świeciły pustkami. Na filmie nie widać ani spacerowiczów, ani biesiadujących w restauracjach gości.
Autor nagrania – jak czytamy w jednym z komentarzy – akurat wybrał się na spacer z psem, pisze o "wymarłym mieście".
Podczas szczytu sezonu zimowego powinno tętnić życiem do późnych godzin wieczornych. Tymczasem w tym roku już po 22:00 Krupówki wyglądają jak deptak wymarłego miasta. Wszędzie pustki, nic się nie dzieje, gdzie są zatem ludzie, którzy przyjechali na ferie zimowe? – dopytuje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tiktoker na odpowiedź nie musiał długo czekać, bo pod filmem szybko pojawiły się tysiące komentarzy. Większość internautów mówi wprost: turystów nie ma, bo odstraszają ich horrendalne ceny.
W komentarzach zawrzało
"Nie stać mnie na Zakopane więc pojechałem w Alpy", "Jak schabowy kosztuje 80zł to się dziwisz?", "Tydzień w Egipcie 2500zl za osobę. 3 dni w Zakopanem 2000zl", "Odpuściłem Zakopane, Szwajcaria jest tańsza", "Nie stać mnie na Zakopane, za mniejsze pieniądze byłem kilka dni w Budapeszcie, Amsterdamie czy chociażby Wiedniu", "Tak drogo to nawet w Paryżu nie jest" – czytamy w komentarzach.
A warto dodać, że wybraliśmy jedynie kilka – internautów, którzy wypowiadają się w podobnym tonie, jest znacznie więcej.
"Mam pomysł, jak mogą przyciągnąć turystów, niech jeszcze bardziej podniosą ceny. Powiedzmy, spojrzenie na konia 500 zł" – drwi kolejny internauta. Autor nagrania cierpliwie odpowiada na tego typu komentarze, przekonując, że ceny w Zakopanem wcale nie są wygórowane i tyle samo trzeba zapłacić za pobyt w innych miejscowościach turystycznych.
Warszawiacy wybrali Słowację i Alpy
Komentarze na temat zagranicznych wojaży, choć nieco złośliwe, wcale nie są przesadzone. Jak poinformowała zakopiańska "Wyborcza", średnie obłożenie w Zakopanem na czas warszawskich ferii wyniosło zaledwie 50-60 proc. i jest to jeden z najgorszych wyników na przestrzeni ostatnich lat.
Górale byli mocno rozczarowani, bo – jak wyjaśniła "Wyborczej" Emilia Glista z agencji marketingowej Jointsystem z Zakopanego – warszawscy klienci "zwykle przyjeżdżają z zasobniejszym portfelem". Okazuje się jednak, że tym razem Warszawa wybrała Alpy lub słowackie Tatry (tu Polacy okazali się najliczniejszą grupą wśród obcokrajowców).
Zainteresowanie wypoczynkiem na alpejskich stokach było ogromne. Powodem były tamtejsze ceny, które okazały się porównywalne z tymi w Polsce. Dzieje się tak, ponieważ w Alpach styczeń uznawany jest za niski sezon. Sytuacja zmieni się od lutego, kiedy cała Europa ruszy na zimowe ferie. Wówczas ceny pójdą nawet o 40 proc. w górę. I właśnie z tych styczniowych promocji skorzystali mieszkańcy województw, od których zaczęły się ferie – wyjaśnił rozmówca "GW" – Tomasz Pudełko z biura podróży Wygoda Travel.
Od poniedziałku (29 stycznia) na Podhalu wypoczywają turyści z województw: śląskiego, lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego i pomorskiego.