Przemówienie Łukaszenki zaskoczyło chyba wszystkich. To, co wygadywał dyktator, było jednym, wielkim kłamstwem, jednak tym razem posunął się do granic absurdu...
Podczas wielkanocnego nabożeństwa Łukaszenka mówił o głodzie, jaki rzekomo panuje w Ukrainie. Jego zdaniem Ukraińcy mają dziś problemy z dostępem do podstawowych produktów spożywczych. Co najciekawsze, rzekomo mają przekraczać granicę z Białorusią, aby tam otrzymać pomoc od "szlachetnych ludzi". Wspomniał też o Polsce.
Zobaczcie, co dzieje się z sąsiadami: Litwą, Polską, Łotwą - o Ukrainie już w tej sytuacji nawet nie mówię. Oni przecież byli tacy szczęśliwi, tacy weseli, żyli w takim bogatym świecie. U nich wszystko było, a u nas nic - mówi Łukaszenka.
- I gdzie oni są dziś? Proszą nas, żebyśmy ich wpuścili na Białoruś. Żeby mogli kupić przynajmniej kaszę gryczaną. Mniejsza o grykę... Soli nie mają. Proszą nas o sól! A my, jako ludzie szlachetni, otwieramy tę granicę - w szczególności z okazji święta religijnego - kontynuował dyktator.
Użytkownicy sieci pękali ze śmiechu po absurdalnych słowach Łukaszenki
Internauci, którzy obejrzeli nagranie, nie mogli powstrzymać śmiechu. Nic dziwnego.
Przecież to jest tak absurdalne, że śmieję się od 10 minut! - brzmi jeden z komentarzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.