Służby celne w trakcie rutynowej kontroli natknęły się na egzotycznego pająka. Na miejsce od razu zostali wezwani strażnicy miejscy z Ekopatrolu i przejęli pajęczego delikwenta.
Przewieziono go do Centrum CITES znajdującym się na terenie warszawskiego ogrodu zoologicznego. Tam ekspertom udało się ustalić jego "tożsamość" i potwierdzić, że nie ma żadnych obrażeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazało się, że na lotnisko Chopina trafił pająk z rodziny Zoropsis spinimana, znany też pod potoczną nazwą Nosferatu. PAP wyjaśnia, że swój przydomek zawdzięcza "czarnemu rysunkowi, który przypomina twarz wampira z niemieckiego filmu niemego "Nosferatu - symfonia grozy"".
Czytaj też: Tłusty czwartek 2024 zbliża się wielkimi krokami. Celebryci za słodkości każą sobie płacić słono
Pająk mógł niejedną osobę wystraszyć swoim dość groźnym wyglądem, ostatecznie okazało się, że choć jest to pająk jadowity, jego jad nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Ból, jaki towarzyszyć ma jego ugryzieniu, porównywalny jest to tego, jaki towarzyszy użądleniu przez osę. Pająk zaatakuje nas tylko wtedy, gdy go rozdrażnimy lub poczuje się zagrożony.
Pająk Nosferatu pokonuje granice
Pająk Nosferatu śmiało pokonuje granice i nie chodzi wcale o jego przylot na lotnisko Chopina. Pierwotnym terenem jego występowania był basen Morza Śródziemnego i północna część Afryki. Jak podaje portal "DW" już dwie dekady temu zauważono obecność przedstawicieli tego gatunku w Szwajcarii i Austrii.
W 2005 roku potwierdzono znalezienie osobnika tego gatunku w południowych Niemczech. Obecne obserwacje wskazują, że na Nosferatu można się natknąć wzdłuż zachodniej części Renu. Eksperci nie mają wątpliwości, że dotarł do Niemiec drogą transportu towarowego. Przypuszczenia te zdaje się potwierdzać przypadek Nosferatu z lotniska Chopina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.