Smutne informacje przekazała na Facebooku jednostka strażacka z Arlington. Elijah Snow udał się wraz ze swoją żoną do meksykańskiego Cancun. Para miała świętować tam swoją rocznicę ślubu. Małżonkowie bawili się w barze z drinkami, jednak Jamie postanowiła w pewnym momencie udać się po całym dniu wrażeń do pokoju.
Czytaj także: "Nagrywaj, nagrywaj!". Dantejskie sceny na Orlenie w Zakopanem. Policjant kontra kobieta
Elijah postanowił zostać sam przy barze i delektować się drinkami. Nie wiadomo, co wydarzyło się później, gdyż strażak zapadł się pod ziemię. Następnego dnia jego żona obudziła się w hotelowym pokoju i uświadomiła sobie, że jej męża nie ma obok niej w łóżku. Jamie nie wiedziała jednak, że jej ukochany nie wrócił na noc do apartamentu.
Żona strażaka niezwłocznie rozpoczęła jego poszukiwania. Niestety niedługo później okazało się, że ten został znaleziony pomiędzy ścianami budynków sąsiedniego resortu. Jako wstępną przyczynę jego śmierci podano upadek z wysokości. Według meksykańskich służb ciało Snowa znajdowało się w oknie łazienki hotelu w dzielnicy Benito Juarez.
Załamana rodzina nie uwierzyła w przypadkową śmierć strażaka. Według nich Elijah został porwany i pobity, a dopiero następnie zamordowany. Bliscy Snowa zatrudniła miejscowego prawnika, który zdobył zdjęcia z miejsca zbrodni. Na fotografiach widać siniaki na większości ciała zmarłego. Strażacy z jednostki zabitego rozpoczęli zbiórkę pieniędzy dla jego rodziny.
Czytaj także: "Dziś po wszystkich mszach...". Oburzenie w Legnicy