O dodatkowej opłacie obowiązującej w aptekach podczas nocnych dyżurów przekonało się małżeństwo z Roczyny w Małopolsce. Gdy kobieta wybrała się po godzinie 22 do apteki w położonych nieopodal Wadowic, by zrealizować receptę. Zdziwił ją wyższy niż zakładała koszt zakupionych farmaceutyków.
Gdy spojrzała na paragon, wszystko się wyjaśniło. Do zakupionego przez nią leku apteka doliczyła dodatkową opłatę. Na paragonie widniała ona jako "opłata za dyżur".
Czytaj także: Ile dzieci, taka emerytura. PiS ma nowy pomysł
Sprawę mieszkanki Roczyny opisał portal Mamnewsa.pl. Z dziennikarzami skontaktował się mąż kobiety, pan Łukasz, który opowiedział o tym jak żona wybrała się nocą by kupić lek antyalergiczny. A że para mieszka w niewielkiej miejscowości, gdzie brak dyżurujących aptek, kobieta pojechała po farmaceutyk do oddalonych od ich domu o piętnaście kilometrów Wadowic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Proszę sobie wyobrazić, że na rachunku doliczono jej 3,20 zł za dyżur. Ciekawe, ilu klientów o tym wie? To jest po prostu świństwo - napisał cytowany przez portal Mamnewsa.pl mąż klientki.
Leki droższe nocą. Czy to legalne?
Okazuje się, że taka praktyka jest przewidziana prawem i stosowana powszechnie, choć nie wszyscy klienci zdają sobie z tego sprawę. Jak pisze portal Mamnewsa.pl:
"Podstawą jej pobierania jest art. 94 ust. 3 Prawa farmaceutycznego, a także rozporządzenie ministra zdrowia z 2002 roku w sprawie maksymalnej wysokości dopłat pobieranych przez aptekę za ekspedycję produktów leczniczych w porze nocnej."
Pieniądze te mają też stanowić rodzaj rekompensaty dla pracujących po nocach faramceutów. Ale nie za każdy rodzaj kupowanego w aptece po 22 produktu taka opłata może być doliczana.
Leki przepisane przez lekarza jako pilne z receptą wystawioną tego samego dnia, kosmetyki czy środki takie jak prezerwatywy czy testy ciążowe nie są nią objęte.
Czytaj także: Oszustwo na BLIK-a. Wyczyszczą konto w mgnieniu oka