Dramatyczny incydent w Sadkach miał miejsce 20 stycznia. Około godziny 19:00 w jednym z domów doszło do wybuchu gazu. W budynku znajdowało się wówczas dwoje dorosłych - 58-letnia kobieta i 63-letni mężczyzna oraz ich wnukowie w wieku 3 i 5 lat, którzy przyjechali akurat w odwiedziny do dziadków z okazji ich święta.
Siła wybuchu była tak wielka, że ściany domu i szyby popękały, a wszystkie osoby przebywające w środku doznały obrażeń. Rodzina z poparzeniami została przetransportowana do szpitala.
Dzieci walczą o życie po wybuchu gazu
Jak dowiadujemy się ze strony zbiórki na portalu siepomaga.pl, w najgorszym stanie jest Amelka. Dziewczynka ma poparzone drogi oddechowe, ręce i twarz. Przez niemal tydzień przebywała w śpiączce.
Gdy się wybudziła była w ogromnym szoku i nie wiedziała co się dzieje. Jej strach był spotęgowany także przez upośledzenie umysłowe - czytamy na stronie zbiórki.
Marcel ma poparzoną twarz, ręce oraz nóżki. Podczas pobytu w szpitalu u chłopca wykryto dodatkowo zakażenie koronawirusem, przez co dziecko jest teraz wraz z mamą zamknięte w szpitalnej sali.
Dzieci czeka jeszcze długie leczenie w szpitalu, a po wyjściu z niego wciąż będą potrzebować pomocy. Koszty rehabilitacji oraz niezbędnych maści i opatrunków są bardzo wysokie, dlatego ich bliscy proszą internautów o wsparcie. Datki można wpłacać na stronie siepomaga.pl. "Błagamy o pomoc dla Amelki i Marcela!" - pisze zrozpaczona rodzina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.