Niegdyś całe Podhale było bastionem Prawa i Sprawiedliwości. Jednak od 2018 r. prezydentem Nowego Sącza jest Ludomir Handzel z Koalicji Nowosądeckiej, opozycyjnej do PiS.
Matecznik PiS? Może kiedyś Nowy Sącz nim był, ale teraz łatwo to obalić. Wystarczy popatrzeć na prawdziwy obraz PiS-u w mieście i powiecie - mówi "Gazecie Wyborczej" były sądecki radny partii Kaczyńskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze w wyborach do Sejmu w 2019 r. Prawo i Sprawiedliwość w Nowym Sączu zdobyło aż 52,4 proc. poparcia. W październiku zeszłego roku odnotowano 10 proc. spadek poparcia - na PiS głos oddało 42,9 proc. mieszkańców miasta.
Spore poparcie straciła m.in. Anna Paluch z PiS, której nie udało się ponownie dostać do Sejmu. Jej zdaniem straciła wyborców, po tym jak nagłośniono sprawę jej mieszkania komunalnego w Krościenku nad Dunajcem, gdzie płaci zaledwie 116 zł czynszu miesięcznie. W tym czasie podstawowe uposażenie posła wynosiło 12 826,64 zł brutto, czyli około 9 tys. zł "na rękę".
Czytaj także: Profesor ostrzega. Oto co nas czeka. "Ostre ekstrema"
- Miałam trudny start. Dwa miesiące przed kampanią zostałam zaatakowana [w związku z nagłośnieniem sprawy mieszkania - przyp. red.]. Miałam trudne miejsce na liście, lista była mocna, konkurencja duża: wicemarszałek Sejmu i trzech wiceministrów, którzy mają znacznie więcej instrumentów oddziaływania niż poseł. (...) Po tylu latach pracy w Sejmie zawsze jest trochę żal. Nie spodziewałam się, ale sądząc po reakcjach, wielu ludzi było tym zaskoczonych... Z natury jestem jednak optymistką. Tym razem nie wystarczyło na mandat. Następnym razem pójdzie jak z nut - mówiła po wyborach Anna Paluch portalowi Podhale24.pl
"Żrą się tu strasznie między sobą"
"Gazeta Wyborcza" zauważa, że trójka posłów PiS, którzy mieli dalsze pozycje na tej liście niż posłanka Paluch, dostała się do Sejmu.
Żrą się tu strasznie między sobą. W sądeckim PiS jest ewidentny podział na ludzi Mularczyka i Terleckiego. Do tego są zwolennicy Beaty Szydło, a nawet obecnego jeszcze marszałka Małopolski Witolda Kozłowskiego. I jeszcze do tego konflikt na poziomie powiatu między obecnym starostą z rekomendacji PiS i pełnomocnikiem tej partii na powiat nowosądecki, wyrzucanie ludzi z klubów radnych PiS. Mieszkańcy to wszystko widzą - mówi "GW" mieszkaniec regionu związany z lokalną prawicą w mieście.
Kolejny spór dotyczy wyborów do rady powiatu nowosądeckiego. Wśród kandydatów jest popierany przez partię Kaczyńskiego starosta Marek Kwiatkowski oraz pełnomocnik PiS w powiecie i radny powiatowy Marek Pławiak.
W jednym z wywiadów Kwiatkowski stwierdził, że "jakiś jeden człowiek w Warszawie nie będzie decydował, kto będzie tutaj pełnomocnikiem powiatowym czy okręgowym." Wypowiedź interpretowano jako krytyka prezesa Kaczyńskiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.