Przypomnijmy, że Związek Nauczycielstwa Polskiego wystosował do Ministerstwa Edukacji Narodowej list dotyczący skutków rezygnacji z nauczania przedmiotu historia i teraźniejszość: W roku szkolnym 2024/2025 w klasach pierwszych nie będzie ani przedmiotu historia i teraźniejszość, ani przedmiotu edukacja obywatelska
Według związku, będzie miało znaczący wpływ na wymiar zatrudnienia nauczycieli.
Należy zwrócić uwagę na fakt, iż nauczyciele często ratowali szkoły ponadpodstawowe podejmując się prowadzenia zajęć dydaktycznych z przedmiotu historia i teraźniejszość, a teraz podziękuje im się za pracę, proponując powrót za rok. Czy będą chcieli wrócić? - czytamy w oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz nad tą sprawą pochyliła się Krystyna Pawłowicz, który słynie z ostrego języka w mediach społecznościowych. Zdaniem byłej posłanki, a obecnie sędzi Trybunału Konstytucyjnego, pracę może stracić aż 10 tysięcy nauczycieli.
10 tys nauczycieli ma być zwolnionych…. Przykre…. Ale skoro sami chcieli…. - napisała na platformie X.
Duże zmiany od nowego roku szkolnego
Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Po październikowych wyborach niemalże natychmiastowo zebrało się do pracy. Barbara Nowacka - nowa ministra edukacji - zapowiedziała, że już niedługo obszerna lista lektur obowiązkowych zostanie skrócona i zastąpiona bardziej przyjaznymi pozycjami.
Oprócz tego od nowego roku szkolnego w pierwszych klasach szkół średnich nie będzie już przedmiotu historia i teraźniejszość.
Do tej pory w szkołach średnich przedmiot historia i teraźniejszość nauczany był przez dwa lata. Dwie godziny w pierwszej klasie i godzina w drugiej. Ten przedmiot prowadzili najczęściej nauczyciele historii lub wiedzy o społeczeństwie. ZNP alarmuje, że dla wielu były to dodatkowe możliwości zarobkowania lub uzupełnienia etatu, które wraz z likwidacją przedmiotu się skończą.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.