Informatorka serwisu, która podaje się jako Margarita wskazuje, że seksualne tortury są w rosyjskiej armii na porządku dziennym. Już w pierwszych dniach po wysłaniu na front usłyszała, że powinna "oddać się" przełożonym, aby mieć spokój i przeżyć. Kobiety, które wracają z Ukrainy noszą łatkę "wojennych kur**".
Według żołnierki, która zgłosiła się do portalu Severreal.org, jest to nadal temat tabu i nikt nie chce o tym głośno mówić. Niezależny rosyjski portal internetowy (powiązany z Radiem Swoboda — jednym z ostatnich bastionów wolnych mediów w Rosji) wskazuje, że słów Margarity nie da się zweryfikować, ale brzmią niezwykle wiarygodnie.
Kobiety w rosyjskim wojsku spotyka to samo, co w czasie II wojny światowej
Jak dodaje żołnierka, Rosjanki są pogrążone we wstydzie i milczą na swój temat. Są one zmuszane do handlu swoim ciałem podobnie, jak miało to miejsce np. w czasie II wojny światowej. Jednocześnie Margarita opowiada, co spotyka kobiety za niesubordynację.
Nie chciałam zostać kochanką pułkownika. Za karę musiałam spać pod gołym niebem. Byłam też bardzo głodna. Jechałam na wojnę, aby zostać sanitariuszką. Przełożony oddelegował mnie jednak do artylerii.
Margarita wskazuje, że wiele kobiet godzi się jednak na swój los. Nie chce głodować i marznąć. Po pewnym czasie przyzwyczajają do roli wojennej prostytutki. Ze względu na tabu i wytykanie palcem, kobiety nie podejmują tematu swojego losu. Nie tylko nie pozwala im na to kremlowska propaganda, ale też reakcja społeczeństwa.
Czytaj także: Kadyrow ma "poważne problemy ze zdrowiem". Tak się leczy
Ludzie wyśmiewają historie poszkodowanych kobiet. Uważają je za "puszczalskie" i używają wobec nich najgorszych możliwych epitetów. Niestety, nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie los żołnierek się poprawi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.