Samolot TUI Fly stracił kontakt z kontrolerami lotu. Stało się to w momencie, gdy cywilna maszyna niemieckich linii znajdowała się nad Czarnogórą. Samolot wystartował z lotniska we Frankfurcie, a docelowym portem lotniczym była Hurghada w Egipcie.
Dowództwo NATO postanowiło zastosować manewr przechwycenia. Myśliwce wielozadaniowe Eurofighter Typhoon włoskich sił powietrznych wystartowały z bazy Gioia del Colle na południowym zachodzie Włoch. Akcja dobyła się we wtorek 9 kwietnia, jednak dopiero dzisiaj ujawniono informacje na ten temat - podaje serwis The Avionist.
Niedługo po starcie myśliwce Włochów pojawiły się obok boeinga 737. Przez pewien czas towarzyszyły maszynie niemieckiego przewoźnika.
Zobacz także: Katastrofa Boeinga w Etiopii. Nowe fakty
Włosi odlecieli, gdy sytuacja wyjaśniła się. Po identyfikacji wizualnej i ponownym nawiązaniu pilotów TUI Fly kontaktu z kontrolą naziemną Eurofightery wróciły do bazy. Można podejrzewać, że pasażerowie rejsu TUI6102 długo zapamiętają lot do Hurghady.
Decyzja o poderwaniu myśliwców Włochów zapadła w Hiszpanii. Tam, w Torrejon, znajduje się Centrum Operacji Powietrznych NATO. I to stamtąd wychodzi rozkaz do wyruszenia na misję, gdy zdarza się potencjalnie niebezpieczny incydent w na terenie lub w pobliżu stref powietrznych krajów NATO. Procedurę tę nazywa się QRA, czyli Quick Reaction Alert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.