Według adwokata młodego Polaka, który kilkukrotnie dźgnął nożem taksówkarza, jego klient "nie miał zamiaru wyrządzić nikomu krzywdy". Mężczyzna został jednak oskarżony o usiłowanie zabójstwa. "Dźgnięcie kogoś od tyłu w głowę trudno postrzegać inaczej" – powiedział w poniedziałek prokurator.
Czytaj także: Polak jęczał z bólu. Dramat w Holandii
Nagle po prostu wyjął nóż
20-letni Polak pojechał taksówką na lotnisko w Eindhoven w lutym tego roku. Kiedy samochód stanął na parkingu, mężczyzna nagle wyciągnął nóż i dźgnął kierowcę kilka razy w głowę i raz w szyję. Ofiara cudem przeżyła atak. Incydent został dokładnie udokumentowany przez kamerę znajdującą się w aucie. Sprawca został niemal natychmiast aresztowany.
Powód, dla którego Polak zaatakował taksówkarza, wciąż pozostaje tajemnicą. U mężczyzny nie stwierdzono żadnych zaburzeń psychicznych. Sam oskarżony nie potrafi wytłumaczyć swoich pobudek. 20-latek stwierdził, że tego dnia był pod silnym wpływem alkoholu, ale akta sprawy tego nie potwierdzają.
"Nie wiedziałem, co robię"
Na rozprawie 20-latek przepraszał za swoje zachowanie sędziego, funkcjonariuszy, pracowników lotniska w Eindhoven, podróżnych i przede wszystkim ofiarę. Próbował tłumaczyć się na różne sposoby – donosi portal ed.nl. "Naprawdę nie wiedziałem, co robię" – powiedział.
Prokurator Hugo Storij nie dał wiary tym tłumaczeniom. Podkreślił, że nóż, którym zaatakowana została ofiara, był duży i nie można po prostu schować go do kieszeni. "Atak od tyłu, dźgnięcie w głowę - w takiej sytuacji musisz wiedzieć, co robisz i jakie mogą być tego konsekwencje" – powiedział.
Adwokat wystąpił o tymczasowe zwolnienie Polaka aresztu. Tłumaczył, że mężczyzna nie był karany, przyjechał do Holandii, "by bardzo ciężko pracować". Prawnik przekonywał, że nie istnieje ryzyko, że sytuacja się powtórzy. Sąd jednak uznał sprawę za zbyt poważną i nie zmienił decyzji o areszcie. Wyrok ma zapaść w październiku.