O wypadku na warszawskiej Woli zrobiło się głośno w całych mediach. W końcu nieczęsto ktoś rozbija luksusowe lamborghini i porzuca je na niestrzeżonym parkingu pod lokalami usługowymi. Tak jednak stało się 15 stycznia w stolicy. Auto szybko stało się atrakcją, a jego fotografie zaczęły krążyć po sieci.
Przeczytaj także: Maszyna nagle spadła na 42-latka. Natychmiast wezwano pogotowie
Portal auto-swiat.pl rozmawiał na miejscu z obcokrajowcem, który podawał się za właściciela lamborghini. Z jego wypowiedzi wynikało, że zamierza zabrać stamtąd swojego huracana już za kilka dni. Niestety w nocy z 19 na 20 stycznia doszło do incydentu, który pogłębił straty poniesione przez kierowcę.
Przeczytaj także: Polityk PiS zjechał samochodem ze schodów w parku. Pomogła policja
Warte kilkaset złotych porzucone lamborghini stało się łakomym kąskiem dla złodziei. To właśnie ci zaatakowali w nocy z 19 na 20 stycznia. Z superauta skradziono koła oraz znaczek znajdujący się na jego masce. Wysokość kwoty sprzedaży tych elementów na rynku wtórnym wyniesie zapewne koszt zakupu małego samochodu używanego.
Rabunek odbił się szerokim echem w mediach społecznościowych. Jeden z internautów opublikował na TikToku wideo, na którym pokazał, jak wygląda rozgrabione lamborghini.
Przeczytaj także: Drogowy "wychowawca" z bmw. Szybko pożałował, jest nagranie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.