Eksperci podejrzewali, że strażnik leśny zobaczył niszczukę krokodylą. Pochodząca z Ameryki Północnej słodkowodna ryba rzeczywiście osiąga nawet do trzech metrów długości. Pracownicy parku na wszelki wypadek rozstawili na jego terenie znaki zakazujące kąpieli w jeziorze. Następnie skupili się na próbach złapania zwierzęcia.
Plecy stworzenia były czarne i przypominały skorupę żółwia. Później ukazała się jego głowa, która wyglądała jak głowa węża - opowiadał mężczyzna lokalnym mediom.
Szef ochrony parku przyznał, że o istocie zamieszkującej jezioro wiadomo było już wcześniej. Dodał, że nigdy wcześniej nie wynurzyła się z wody na tyle, by można ją było zidentyfikować. W końcu pracownikom parku udało się złapać dwie niszczuki krokodyle. Ich zdaniem ryby, z których większa mierzyła 1,2 metra, mogły przypłynąć do parku z Rzeki Perłowej po podniesieniu śluz zbiornika w 2013 roku.
Mieszkańcy miasta położonego w południowo-wschodnich Chinach byli przerażeni doniesieniami. Lokalne media opisywały rybę jako "mordercze stworzenie". Martwiono się też o ekosystem, który miał zostać zniszczony przez zwierzę "zjadające wszystkie inne istoty" - podaje "Daily Mail".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl