Chodzi o wpis z grudnia 2015 roku. To w nim obok imienia i nazwiska jednej z koleżanek z klasy oskarżonej stanęły znaki noża, bomby i pistoletu. Zaalarmowana o sprawie policja odebrała je jednoznacznie jako groźbę pod adresem uczennicy.
Wystarczyło kilka dni, by ustalić kto jest autorem groźnej publikacji. W niespełna tydzień ustalono adres IP i adres dziewczynki. Ta przyznała się do winy twierdząc, że sama była ofiarą. Ta, przy której nazwisku stanęły obrazkowe groźby, miała wcześniej znęcać się nad 12-latką.
Sprawą zajął się sąd dla nieletnich. Jednak jak donosi "Digitaltrends", wyrok nie jest jeszcze znany. Możliwe, że jeszcze nie zapadł, a sprawa została odroczona. Według serwisu sprawa tego typu pokazuje, że już niedługo internet będzie musiał zostać zagospodarowany przez prawników. Podobnych wydarzeń może być w przyszłości coraz więcej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.