Mieszkańcy okolic Jeziora Kowalskiego, położonego około 20 km na wschód od Poznania, żyją w niepokoju. Pierwsze śnięte ryby unoszące się na powierzchni zbiornika odkryto w ubiegłym tygodniu. Od tego czasu z każdym dniem sytuacja się pogarsza.
Śnięte ryby w Jeziorze Kowalskim. Co jest przyczyną katastrofy?
W ciągu kilku ostatnich dni aktywiści wyłowili z jeziora nawet 5 ton martwych osobników. To m.in. szczupaki, okonie i węgorze. Wokół akwenu unosi się nieprzyjemny zapach, który uprzykrza życie miejscowym.
Sprawa została zgłoszona Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Poznaniu. Inspektorzy pobrali już próbki wody do badań.
Czytaj także: Na komary zmiana... diety? Co jeść, by im nie smakować?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wstępne wyniki analiz wskazują, że przyczyną śnięcia ryb była niska zawartość tlenu w zbiorniku wodnym oraz podwyższona temperatura wody - przekazał w komunikacie inspektorat.
Według WIOŚ nieznośny odór pochodzi od osadów dennych, które zostały wzruszone w miejscu wypływu rzeki Główna z jeziora. Pełne wyniki badań będą dostępne dopiero za dwa tygodnie.
Przyducha czy zatrucie?
Do tajemniczej sprawy odniosła się również Beata Witkowska, z wykształcenia hydrobiolog. W rozmowie z RMF FM wyznała, że w okolicach Jeziora Kowalskiego unosi się także zapach fenolu. To środek chemiczny, używany m.in. do oczyszczania przestrzeni gospodarczych.
Sama zrobiłam kilka testów. Nie sądzę, by to przyducha zabiła te ryby. Nie mówię, że jej nie ma, ale w tak dużym zbiorniku mogłaby zabić te mniejsze osobniki, a tu umiera wszystko, nawet ptaki - powiedziała Witkowska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.