Tyle zamieszania o zwykłe ''hau-hau'' (a właściwie "woof-woof" lub ''bow-wow'', bo rzecz dzieje się w Wielkiej Brytanii)? Choć wydaje się to kuriozalne, sprawa może mieć swój finał w sądzie.
Pewna mieszkanka Wielkiej Brytanii, o której napisał Daily Mirror, ma wiele psów. Zwierzaki mogą wchodzić do domu i wychodzić na posesję, kiedy chcą. Wybiegają np., wtedy, gdy intruz pojawi się pod bramą i szczekają, by zasygnalizować, że zbliża się niechciany gość. Właścicielka mówi, że dzięki psom czuje się bezpieczna.
Jednym z ''niechcianych gości'' niewątpliwie jest rowerzysta, który mieszka w okolicy i często przejeżdża obok domu kobiety. Za każdym razem rowerzysta robi sobie krótką przerwę na podjeździe, który jest częścią posesji, należącej do kobiety. Wówczas psy głośno szczekają. A że taka jest psia natura, można by stwierdzić, że w zachowaniu czworonogów nie ma nic dziwnego czy niestosownego. Ale rowerzysta jest innego zdania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna za każdym razem krzyczy na psy, żeby były cicho. Ale zwierzęta są przez to jeszcze bardziej nerwowe. Mimo to rowerzysta uparcie zatrzymuje się w tym samym miejscu.
Spór o szczekanie psów z finałem w sądzie?
Ostatnio rowerzysta zaczepiał słownie matkę kobiety. Zdenerwowana jego zachowaniem właścicielka psów nie wytrzymała i powiedziała mężczyźnie, by ten robił sobie przystanek w innym miejscu, skoro zwierzęta tak bardzo mu przeszkadzają.
Rowerzysta nie chce zatrzymywać się na innym podjeździe, w miejscu, gdzie nie ma szczekających psów. Chce za to uciszyć czworonogi sąsiadki. Podczas sprzeczki mężczyzna zagroził sąsiadce pozwem. Rowerzysta uważa, że zachowanie czworonogów jest niedopuszczalne.
Najwyraźniej zamierza mnie zgłosić - powiedziała czytelniczka Daily Mirror.