Kazimiera Szczuka popularność zyskała między innymi dzięki prowadzeniu programu "Najsłabsze ogniwo". Niedawno dziennikarka nawiązała natomiast współpracę z RMF FM. W audycji "Popołudniowa rozmowa RMF FM" przepytuje różnych polityków.
Jej pierwszy wywiad odbił się szerokim echem. Podczas konwersacji z wiceministrem MSZ Pawłem Jabłońskim totalnie sobie nie radziła. Przekrzykiwała gościa i rozkazywała mu, by "przestał mówić". Biliony zamieniła natomiast na "biliardy".
Później odniosła się do swoich debiutanckich poczynań. W internetowym oświadczeniu mówiła, że jej zachowanie było "niegrzeczne, głupie i chamskie".
Moja pierwsza audycja była okropna. Zupełnie bezsensownie zaatakowałam gościa, przerywałam mu, krzyczałam na niego, właściwie nie dawałam mu dojść do słowa. To było niegrzeczne, niekulturalne, niestosowne, niegodne. Po prostu głupie i chamskie - zaznaczała.
Kazimiera Szczuka znów się pomyliła
Na kolejny wywiad Szczuka zaprosiła lidera ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza. Także i tym razem nie uniknęła pomyłki.
Przypomnę, że moim gościem jest Władysław Kosiniak-Kamysz. Kazimiera Szczuka na antenie radia TOK FM. O Jezu, przepraszam, RMF MF... RMF FM - mówiła na antenie.
Komplementowała też nowy wizerunek polityka. - Przepraszam, że tak przerywam. Mam limit na przerywanie duży, właściwie nie limit, tylko bana. Ale chciałam powiedzieć, że bardzo twarzowy jest pana nowy image z brodą. Wszystkim się podoba. Wszystkim, znaczy, nie wiem, czy wszystkim. Ale wszystkim różnym moim koleżankom - podkreśliła.
Serwis wirtualnemedia.pl zapytał Kazimierę Szczukę o wpadkę z nazwą stacji. Dziennikarka wyjaśniła, że "wymienienie nazwy stacji TOK FM było zwykłym przejęzyczeniem, a nie freudowską pomyłką".
Ostatnia audycja była średnia, ani specjalnie dobra, ani specjalnie zła. Daleka od doskonałości, ale zupełnie nie widzę powodu, żeby to wałkować, wypytywać mnie w tej sprawie i szukać dziury w całym - podsumowała.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.