Cztery tysiące osób zatrzymano w Rosji za odmowę służby w armii i wyjazdu na ukraiński front. Niezależny portal śledczy Mediazona opisał historię 53-letniego Igora Akurienko, który w marcu odmówił walki w wojsku Władimira Putina. Mężczyzna od razu został aresztowany, ale nie dożył wyroku w swoim procesie. Zmarł latem tego roku.
Czytaj także: Skończy tak samo, jak Prigożyn? Rzucił Putinowi wyzwanie
Sprawa jest o tyle dziwna, że przetrzymywano go kilka miesięcy. A gdy sąd zaczął zajmować się przypadkiem Akurienki, ten zmarł w tajemniczych okolicznościach. 11 sierpnia sąd umorzył więc jego sprawę i słuch o niedoszłym żołnierzu zaginął. Mediazona alarmuje, że takich przypadków jest więcej, w zasadzie w całej Rosji.
Władze nie mają litości dla ludzi, którzy odmawiają walki w krwawej wojnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski MON potrzebuje żołnierzy bardzo pilnie, powoływani są zatem wszyscy, którzy zdaniem urzędników nadają się do walki. Jednak nie wszyscy chcą jechać na front i ginąć za Władimira Putina. Niektórzy nie widzą sensu w ukraińskiej wojnie, inni wyżej od widzimisię władz cenią sobie własne życie oraz zdrowie.
Portal Mediazona - niezależny śledczy serwis, który od początku inwazji dokumentuje straty Rosjan i identyfikuje zabitych żołnierzy - ustalił, że od początku wojny w Ukrainie do rosyjskich sądów wpłynęło ponad cztery tysiące spraw przeciw ludziom, którzy odmówili powołania do armii. Władze traktują te przypadki bardzo surowo.
Jeśli nie chcesz walczyć za Rosję Władimira Putina, idziesz za kratki. Nawet na pięć lat, bo takie zapadają wyroki. A w więzieniu życie jest tak ciężkie, że jako skazany możesz starać się o szybkie ułaskawienie. Jak? Zgłosić się do służby w armii i jechać na front.
Sytuacja w Rosji jest na tyle poważna, że do wojska zabierani są dosłownie wszyscy, którzy będą w stanie trzymać karabin i przetrwać na pierwszej linii. To tam dowódcy ślą masowo "mobików", czyli żołnierzy zmobilizowanych i przeszkolonych bardzo szybko i pobieżnie. Po dwóch tygodniach spędzonych na poligonie mają walczyć na froncie. D
Dla Sił Zbrojnych Ukrainy są więc łatwym celem, ale są potrzebni do prowadzenia tzw. "mięsnych szturmów". Rosyjscy dowódcy, niczym generałowie podczas II wojny światowej, ślą masowo na śmierć "mobików" kolejnymi falami. Tak było przed rokiem w Bachmucie, tak jest w Awdijiwce, którą Rosjanie chcą zdobyć za wszelką cenę.
Efekt jest taki, że Rosjanie giną tysiącami, a bilans ofiar od początku wojny to w ich przypadku 323 760 osób. Nie można się więc dziwić, że ludzie do armii się nie garną, a nie jest ich w stanie skusić wysoki żołd oraz samochody czy lodówki, które armia rozdaje rodzinom ochotników.