"Sanatorium miłości" to program, który już od pierwszej edycji bije rekordy popularności. Nic dziwnego więc, że fani doczekali się już 5. edycji show.
Jednym z uczestników, który ma szansę zostać ulubieńcem widzów, jest pan Krzysztof z Torunia. Mężczyzna kiedyś marzył o tym, by być aktorem. Mężczyzna jak sam przyznał, traktuje udział w programie jak rywalizację. Już na wstępie zapowiedział, że swoim konkurentom postara się uprzykrzyć życie.
69-latek szuka kobiety, która przynajmniej spróbuje dorównać mu temperamentem. Musi też mieć poczucie humoru.
Warto pozostać i być wesołym, nie ma co się smucić, gdyż życie jest na to za krótkie - powiedział.
Jest wdowcem. Po 21 latach małżeństwa jego ukochana zachorowała i zmarła w wieku 47 lat, osieracając dwoje dzieci. Mężczyzna przed przejściem na emeryturę pracował w dziale kontroli technicznej Poczty Polskiej.
Bajerant?
Pan Krzysztof zwrócił na siebie uwagę już w pierwszym odcinku. Marta Manowska, prowadząca program zorganizowała randki w ciemno.
Kuracjusze nie widzieli swoich twarzy, mogli jednak ze sobą chwilę porozmawiać. Krzysztof zachwycał się Anitą do tego stopnia, że onieśmielona bydgoszczanka krótko podsumowała rozmowę z nim:
Bajerant jesteś
W drugim odcinku z kolei wywijał na parkiecie najpierw z Bożeną, a potem z Anitą. Kiedy wieczorem wrócił do pokoju, zwrócił uwagę swojemu współlokatorowi Adamowi, że ten... wchodzi mu w paradę.
Ja cały czas o niej (Bożenie - przyp. red.) myślałem, a ty żeś mi się władował. W przyszłości musimy tę kwestię rozstrzygnąć. Albo bierzesz Anitę, albo Bożenę - twierdził.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.