Cmentarz na Pęksowym Brzysku znajduje się w remoncie. Będzie zamknięty dla odwiedzających przez ok. trzy tygodnie. Renowacja nekropolii może być niemiłym zaskoczeniem dla osób, które nie mają o niej pojęcia. Przekonał się o tym jeden z czytelników "Tygodnika Podhalańskiego", który podzielił się z redakcją swoimi przeżyciami.
Pokonał 1700 km, by odwiedzić grób mamy. Nie wszedł na cmentarz
Zirytowany mężczyzna napisał maila do redakcji "Tygodnika Podhalańskiego", w którym poruszył kwestię renowacji cmentarza na Pęksowym Brzysku. "Mam szczęście lub nie, że spoczywa na nim moja mama. Jak wiemy trwa aktualnie jego remont, z tym że żadne pracę się aktualnie nie odbywają" - zaznaczył na wstępie.
Czytelnik zdradził, że mieszka daleko od stolicy polskich Tatr i pojawia się w niej "średnio raz na trzy lata". Głównie po to, by odwiedzić 75-letniego ojca i zapalić znicze na grobie matki. Remont nekropolii sprawił, że tym razem oddanie czci zmarłej nie było możliwe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Pokonaliśmy razem z moją rodziną 1700 km i bardzo się zdziwiłem gdy dowiedziałem się, że nie można dostać się na cmentarz" - napisał w mailu mężczyzna, który był bardzo zdeterminowany, aby odwiedzić grób matki. W tym celu kontaktował się nawet z lokalnym proboszczem, ale ten "kategorycznie odmówił wejścia".
"Moim zdaniem, mógłby się ksiądz ukłonić lekko w stronę wiernych, zwłaszcza że Kościół w ostatnich czasach bardziej odpycha wiernych niż ich gromadzi" - zakończył w swojej wiadomości zirytowany mężczyzna, który ostatecznie nie otrzymał zgody, by wejść na cmentarz.
Mail od mężczyzny wywołał burzliwą dyskusję wśród internautów. Jedna z osób oceniła, że odwiedzanie grobu matki co trzy lata nie jest powodem do dumy. Inne zwróciły uwagę, że w ostatnich dniach mogły "bez problemu" wejść na teren nekropolii, pomimo trwającego tam remontu.
"Po prostu trzeba po ludzku porozmawiać z pracującym tam ludźmi. Zabytkowy cmentarz też trzeba kiedyś odrestaurować" - napisała pani Bożena. "Problemem jest to, że na ten cmentarz jest tylko i wyłącznie jedno wejście i nie ma możliwości obejścia prac" - zauważyła inna z osób.