1 sierpnia o przedziwnej sytuacji został zaalarmowany kustosz Skansenu Fortyfikacji Ośrodka Oporu "Jastarnia" Jerzy Sadowski. Mężczyznę poinformowano, że na terenie ośrodka nieznana osoba wykopała wzdłuż biegnących tam torów dziury w ziemi. Nie to jednak było najbardziej niepokojące.
Jastarnia. Ktoś zabawił się w "sapera"?
Okazało się, że dołki zostały wykopane w konkretnym celu. Ktoś wyciągnął z nich niewybuchy, po czym ułożył je na stosie koło szyn kolejowych. W sumie było ich aż 27. To stare pociski artyleryjskie, pochodzące prawdopodobnie z czasów II wojny światowej.
Wiadomość zmroziła kustosza skansenu. W pobliżu miejsca, gdzie ujawniono niebezpieczne znalezisko, znajduje się bowiem ścieżka rowerowa, a kawałek dalej także plaża i uczęszczany przez turystów polski schron Sabała.
Dosłownie zatkało mnie. Do widoku pojedynczych pocisków lub ich resztek porozrzucanych w lasach Jastarni i półwyspu człowiek jest przyzwyczajony, ale taka ilość i tak starannie poukładanych? Zaskoczyło mnie to potężnie - Sadowski powiedział w rozmowie z puck.naszemiasto.pl.
Po otrzymaniu sygnału Jerzy Sadowski natychmiast wezwał na miejsce służby. Saperzy zabezpieczyli niewybuchy, ale na tym nie skończyła się ich praca. Na tym samym obszarze znaleźli kolejnych 190 pocisków. Wszystkie zostały przewiezione na poligon lądowy i tam zneutralizowane.
Kto wykopał pociski i skąd wiedział, gdzie były zlokalizowane? Tego nie wiadomo, jednak kustosz skansenu ma pewną teorię. Teren skansenu przyciąga miłośników militariów, a w niedzielę w okolicy widziano osoby przechadzające się z wykrywaczem metali. To prawdopodobnie one dokonały ryzykownych wykopów.