Wojna w Ukrainie pochłonęła przez ponad sto dni tysiące ludzkich istnień. Straty ponoszą zarówno obrońcy zaatakowanego kraju, jak i najeźdźcy. Codziennie pojawiają się informacje o kolejnych poległych. Wśród tych, którzy polegli, jest ochotnik z Niemiec walczący o wolność Ukrainy.
39-letni Björn C. pojechał do Ukrainy jako ochotnik. 31 maja został zabity przez Rosjan. O szczegółach opowiedział niemieckiemu "Bildowi" jego kolega. Oddział stacjonował wtedy na wschodzie Charkowa. Thomas (imię zmienione przez redakcję) miał pierwszą zmianę i obawiał się najgorszego, gdyż nad domami krążyły rosyjskie drony.
To straszny dźwięk, bo wiesz, co za chwilę nastąpi - mówi o dronach kolega poległego.
Po południu rosyjskie pociski zaczęły trafiać w zabudowania. Ok. godz. 18:30 jeden z nich uderzył w dom, w którym był znajdował się niemiecki posterunek. Björn stał na zewnątrz przy drewnianym płocie. Ten został rozerwany, a odłamki podziurawiły ciało mężczyzny. Thomas próbował zatrzymać krwawienie i uratować życie 39-latka. Pomimo jego wysiłków po dwóch godzinach od ataku żołnierz zmarł.
Pobiegłem tam, żył, ale jego ciało było całkowicie podziurawione odłamkami i krwawiło wielu ran. Próbowałem wszystkiego, naprawdę wszystkiego, żeby zatrzymać krwawienie, ale wiedziałem, że to niemożliwe - powiedział "Bildowi" Thomas.
Björn chciał wrócić do rodzinnej Brandenburgii i złożył tego wieczora podanie o zakończenie jego uczestnictwa w walkach. 39-latek był bardzo lubiany w oddziale. Mówiono na niego "Pancerny", bo był duży i silny. Kolega, będący świadkiem jego odejścia, zapowiedział zemstę ze strony całego oddziału.
Zabili "Pancernego", wszyscy chcemy się zemścić - stwierdził Thomas.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.