To był ukraiński pocisk albo akt sabotażu. Tak uważają mieszkańcy rosyjskiego miasta Klińce w obwodzie briańskim. We wtorek rano terenie bazy wojskowej miała miejsce eksplozja. Pożar rozprzestrzenił się na pobliski blok mieszkalny.
Uszkodzona została część bazy wojskowej i budynków mieszkalnych. Do tej pory znana jest jedna ofiara: kobiecie urwało nogę [potem okazało się, że rana nie była tak poważna]. W wielu domach podmuch wybił szyby – informował rosyjski portal MK.
Czytaj też: Wielkie sukcesy Ukraińców. Pokazali nagranie
– Z relacji mieszkańców można wywnioskować, że w miasto trafił pocisk – ostrożnie informowały rosyjskie media. W następstwie wybuchu i pożaru mieszkańcom dały się we znaki przerwy w dostawie prądu i wody. Lokalne władze początkowo nabrały wody w usta. Potem ogłoszono, że ukraiński pocisk został zestrzelony przez rosyjski system obrony i dzięki temu uniknięto ofiar śmiertelnych i większych zniszczeń.
Jechałem do pracy. Był start rakiety, trzy minuty później zadzwonili do mnie, że był wybuch w Klińcach – relacjonował mężczyzna, który w mediach społecznościowych opublikował zdjęcie śladu po pocisku na niebie.
To robota Ukraińców? Rosyjską bazą wojskową wstrząsnął wybuch
Według rosyjskich mediów pocisk wystrzelono prawdopodobnie z zestawu rakietowego 9K79 Toczka. Na nagraniach udostępnionych w rosyjskich mediach społecznościowych widać kłęby dymu unoszące się na miejscem eksplozji i wojskowe helikoptery, które leciały na miejsce wybuchu. Trzy dni wcześniej w Klińcach, 50 km od granicy rosyjsko-ukraińskiej, zgłoszono już pożar na terenie jednostki wojskowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.