Jedna z kamer wiszących na sali sejmowej popsuła się. Wisiała ona za plecami posłów opozycji i obejmowała także ławy rządowe. W marcu Kancelaria Sejmu wysłała ją do naprawy do Anglii, a w jej miejsce zamontowano kamerę, która do tej pory wisiała nad posłami PiS. Uznano bowiem, że urządzenie zamontowane ponad głowami opozycji jest ważniejsze - donosi RMF24.
Posłowie PiS bagatelizują sprawę. Twierdzą, że brak jednej kamery o niczym nie przesądza. Innego zdania są posłowie PO, domagający się dokładnych nagrań z obrad, podczas których podejmowano decyzję dotyczącą kandydatury Zbigniewa Jędrzejowskiego na nowego sędziego TK. To wówczas miało dojść do głosowania "na cztery ręce". Jednak według posłów partii rządzącej, sprawa ta została już zakończona, bo marszałek Sejmu Marek Kuchciński przekazał nagrania do prokuratury.
Naprawdę, na sali jest chyba ze 30 kamer, więc to, że jednej nie ma, niczego nie zmienia - powiedział poseł Marek Suski.
Opozycja bije na alarm. Posłowie Platformy Obywatelskiej uważają, że brak kamery powinien budzić niepokój. Twierdzą, że taki stan rzeczy może powodować łamanie Regulaminu Sejmu przez posłów Prawa i Sprawiedliwości. Złożyli już wniosek, by do czasu wyjaśnienia sprawy, głosowania w Sejmie były imienne.
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.