Obraz protestującej Soni Sharifi stojącej na dachu samochodu z rękami w górze stał się symbolem buntu w obliczu coraz bardziej brutalnego tłumienia demonstracji, które przetaczały się przez Iran w grudniu ubiegłego roku.
Po jej zwolnieniu z aresztu rodzina, przyjaciele i sąsiedzi Sonii zebrali się na ulicach Abdanan, aby świętować jej powrót do domu. Świętowanie przerodziło się w protesty, które trwały cztery miesiące.
Osiem miesięcy później Sonia zamieściła zdjęcie rany głowy, która była efektem pobicia przez irańskie siły bezpieczeństwa, które ponownie ją zatrzymały. 17-latka mówi, że została wyciągnięta siłą z samochodu, a następnie związano jej oczy, porwano i pobito.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Hengaw, grupa monitorująca łamanie praw człowieka w Iranie, twierdzi, że 17-latka doznała wielu obrażeń i została "pozostawiona całkowicie sama na jednej z ulic, po tym jak jej grożono, przesłuchiwano i torturowano przez ponad dwie godziny".
To ma być przestroga o tym, że publiczne protestowanie przeciwko reżimowi, jak robiła to Sonia, może być niebezpieczne. Według agencji informacyjnej na rzecz praw człowieka, do tej pory zginęło przeszło 500 demonstrantów, a tysiące aresztowano. Kilku zostało straconych przez państwo.
W Iranie niespokojnie przed rocznicą
Atak na Sonię miał miejsce na miesiąc przed rocznicą śmierci Mahsy Amini, Kurdyjki pochodzenia irańskiego, która zginęła w policyjnym areszcie. Jej śmierć wywołała ogromną falę protestów, a w sieci słowa oburzenia publikowano z użyciem hasztagu #MahsaAmini. Co prawda w ostatnim czasie było o nich ciszej, ale napięcia w irańskim społeczeństwie wciąż są odczuwalne. W ostatnich tygodniach zaostrzono ograniczenia dla kobiet.
W lipcu wznowiono publiczne patrole monitorujące odzież damską. Kobiety, które nie noszą hidżabu, mogą zostać zatrzymane. Mimo to wiele irańskich kobiet nadal odmawia noszenia nakrycia głowy w miejscach publicznych.
W miarę zbliżania się rocznicy śmierci Mashy, irański kanał informacyjny Iran International z siedzibą w USA donosi, że irańskie agencje bezpieczeństwa zaczęły zastraszać i grozić protestującym oraz osobom z nimi powiązanym, aby zniechęcić ludzi do wychodzenia na ulice.
Wygląda na to, że irańskie służby nic sobie nie robią z zaleceń międzynarodowej misji wysłanej do Islamskiej Republiki Iranu przez Wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka. Misja w przedstawionym w lipcu raporcie wezwała irański rząd do "zakończenia ciągłych represji wobec pokojowych demonstrantów".