Nie rozmawiają o taktyce, nie omawiają strategii. Zamiast tego prowadzą pogadankę na temat ostatniej pijackiej burdy. Rosyjscy żołnierze, przebywający na linii frontu, napili się z dowódcą jednostki. Pijatyka miała dość nieoczekiwany przebieg. W efekcie wyższy rangą oficer musiał wytłumaczyć żołnierzom, że nie powinni upijać się na froncie, a jeden z podwładnych usłyszał, dlaczego nie należy rąbać kolegów siekierą.
Jak dowiadujemy się z krótkiego nagrania zamieszczonego na TikToku, jeden z żołnierzy chwycił za siekierę, a następnie zaczął straszyć nią kolegów, wykrzykując przy tym, że ich pozabija. Co gorsza, żołnierz przeszedł od słów do czynów, uderzając kolegę siekierą w głowę i plecy. Reszta uczestników "imprezy" pobiła napastnika, żeby go powstrzymać.
Następnym razem będziecie rzucać granatami? — dopytywał wściekły dowódca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas pogadanki rosyjski dowódca przypomniał żołnierzom, że są otoczeni przez wroga i nie muszą go szukać wśród swoich. Z jego słów wynika, że wielokrotnie ostrzegał mundurowych, by nie nadużywali alkoholu i powtarzał, że mogą pić w domu, ale nie na froncie. Dowódca stwierdził też, że żołnierze najwyraźniej nie mają mózgów. Zapewnił ich, że mogą odmówić dalszej walki i zostaną odesłani do domów.
List do rodziny
Na nagraniu widzimy, że rosyjscy żołnierze wysłuchują połajanek dowódcy jak uczniowie w szkole. Stoją z opuszczonymi głowami i smutnymi minami, ręce trzymają w kieszeniach. Zamiast nagany do dzienniczka, będzie list wysłany do domu. Dowódca obiecuje żołnierzowi, który zranił kolegę siekierą, że jego rodzina zostanie poinformowana o tym, jak się zachowuje po alkoholu.
Powinni wiedzieć, że lubisz siekać ludzi — mówił.
Nie jest tajemnicą, że alkoholizm od dawna jest ogromnym problemem w Rosji, nie wyłączając armii. Żołnierze piją na umór, a niektórzy umierają nie w walce, a właśnie przez alkohol. Zdarza się, że poborowi właśnie z tego powodu wracają do domów, jeszcze zanim zdążą wyjechać na front. Zapijanie strachu, a może element strategii?
Problem istnieje. Są tacy, z którymi inni zmobilizowani nie chcą nawet wykonać wspólnego zadania (…). Od rana do wieczora chodzą sini na twarzy i w głowie mają tylko jedno: jak zdobyć flaszkę - mówił generał porucznik rezerwy Andriej Guruliew w wywiadzie dla Czita.ru, gdy na jaw wyszło, że niektórych poborowych z Zabajkala przez alkoholizm trzeba było odesłać do domu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.