10 maja obchodzony był Międzynarodowy Dzień Kierowcy Zawodowego. Właśnie w tym dniu lokalny portal gorzowianin.com opisał działalność "samozwańczego obrońcy wolnych miejsc do parkowania". Mowa o mieszkańcu os. Staszica w Gorzowie Wielkopolskim, który postanowił samodzielnie rozprawić się z kierowcami, zajmującymi miejsca parkingowe należące do jednego z bloków.
Mężczyzna korzysta przy tym ze znanej, choć - delikatnie mówiąc - niezbyt eleganckiej metody, rodem z filmu gangsterskiego. Nieostrożnym kierowcom zostawia za wycieraczką "prezent" w postaci karteczki z groźbami. Wygląda na to, że "szeryf" czuwa za dnia i w nocy.
Kartka z groźbami wetknięta za wycieraczkę
Ostatnio przekonał się o tym pewien mieszkaniec os. Staszica, który - jak opisuje lokalny portal - wrócił z pracy późno w nocy, a ponieważ nie miał gdzie zaparkować, zostawił samochód na parkingu przed jednym z bloków przy ul. Marcinkowskiego. Gdy wrócił po kilku godzinach, żeby przestawić samochód i zaparkować pod swoim blokiem, czyli 50 metrów dalej, znalazł za szybą karteczkę z "uprzejmą prośbą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prosimy! Nie parkować na tym parkingu. Jest to teren prywatny lokatorów domu 110-113. Osoby niemieszkające w tym budynku, a parkujące na tym przynależącym parkingu, będą miały problemy z autem (przebite opony, głębokie rysy na masce, brak wycieraczek, wybite szyby...). Lepiej tu nie parkować. Dziękujemy
Okazuje się, że "szeryf", próbujący zaprowadzić porządek na osiedlowym parkingu, sam wpadł w tarapaty. Kierowca, którego próbował nastraszyć, ma w aucie kamerę, o czym poinformował w mediach społecznościowych.
Ładne masz pismo, chciałbym cię uświadomić, że mam kamerkę w aucie, na której ładnie się nagrałeś. Nie opublikuję twojego wizerunku i nie zgłoszę na policję, z powodu tego, że miałeś trochę racji. Nie powinienem był tam zaparkować, ale nie miałem wyjścia (wróciłem po 1 w nocy i nigdzie nie było miejsca). Ale ten parking nie jest twój prywatny z wykupionym miejscem. Więc nikomu krzywdy nie zrobiłem. Auto przeparkowane pod mój blok oddalony o 50 m. Pozdrawiam serdecznie - czytamy.
Wpis wywołał ożywioną dyskusję. "To na ten parking już nawet w gości np. do rodziny nie można przyjechać? Bo jest jakiś szeryf blokowiska" - czytamy w jednym z komentarzy.
Już wcześniej lokalny portal opisywał podobny przypadek. Wówczas obrońca wolnych miejsc parkingowych działał w imieniu mieszkańców bloku przy ul Matejki i straszył - jak to określił - "zjawiskami nadprzyrodzonymi": ulatnianiem się powietrza z kół, rysami na lakierze, a nawet... zniknięciem samochodu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.