Pani Elżbieta, mieszkanka Lubina, miała 86 lat, ale – jak podkreślają jej bliscy – mimo swojego wieku była bardzo energiczną, aktywną kobietą. Lubiła spacery, góry i podróże.
13 grudnia 2022 r. seniorka powiedziała wnuczce, że boli ją serce i poprosiła, by ta zadzwoniła do zaufanej lekarki, do której chodziła od lat. Wizyta odbyła się następnego dnia. Ponieważ pani Elżbieta skarżyła się na ból w klatce piersiowej, lekarka zleciła EKG, ale nie dopatrzyła się niczego niepokojącego.
Lekarka zapewniła nas, że serce babci jest zdrowe, że to chwilowy spadek formy, ale jeszcze nie wie, z czego wynika – relacjonuje wnuczka seniorki w rozmowie z Onetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po zleceniu dalszej diagnostyki, lekarka odesłała pacjentkę do domu. Sęk w tym, że kobieta czuła się coraz gorzej i już kolejnego dnia wróciła do gabinetu lekarki. Tam usłyszała, że serce jest zdrowe.
Ufała lekarce na tyle, że powtórzyła tę "diagnozę" również wtedy, gdy zgłosiła się do prywatnej kliniki na badania. Ponieważ zasugerowano tam, że może mieć problemy z sercem, stwierdziła, że przeszła już badanie EKG, po którym jej lekarka powiedziała, że "serce jest zdrowe".
Lekarka przepisała antybiotyk. Nie rozpoznała zawału
Jak opisuje Onet, pogarszający się stan zdrowia 86-latki sprawił, że kobieta ponownie wróciła do gabinetu lekarki. Choć wyglądała bardzo źle i mówiła o kolejnych dolegliwościach, lekarka stwierdziła, że 86-latka ma infekcję, którą trzeba wyleczyć antybiotykiem. Potem zmieniła zdanie i zasugerowała, że jej pacjentka ma... niestrawność.
18 grudnia pani Elżbieta zemdlała w mieszkaniu. Nawet wtedy, gdy jej stan drastycznie się pogarszał, lekarka przez telefon poradziła, żeby nie wzywać pogotowia i zawieźć kobietę na SOR.
Dopiero po przyjeździe do szpitala seniorka usłyszała prawidłową diagnozę. Nawet medycy byli zszokowani.
Lekarka oglądała EKG i co chwilę powtarzała: "Nie wierzę", "nie wierzę". Potem powiedziała, że babcia od 14 grudnia chodzi z zawałem – mówi Onetowi wnuczka kobiety.
Kobieta zmarła 23 grudnia. Ekspertyza wykazała, że doszło do wstrząsu kardiogennego. – Jej serce umierało na raty przez pięć dni – wyznaje rozmówczyni Onetu.
Decyzja sądu
Rodzina 86-latki postanowiła szukać sprawiedliwości w sądzie. Sprawą zajął się Sąd Rejonowy w Lubinie, który przyznał, że lekarka dopuściła się błędu w sztuce medycznej, nie rozpoznając zawału i nie skierowując pacjentki pilnie do szpitala.
Lekarka przyznała się do winy, ale stwierdziła, że nie zrobiła tego umyślnie. Sąd uwierzył tym zapewnieniom i zdecydował o warunkowym umorzeniu postępowania na okres dwóch lat próby. Stwierdził też, że lekarka ma wypłacić nawiązkę wnuczce zmarłej. Konkretnie - 40 tys. zł. – Na tyle wycenione zostało życie i śmierć mojej babci – komentuje rozżalona kobieta.
Ostatecznie wnuczka seniorki złożyła odwołanie, a Sąd Okręgowy w Legnicy uchylił zaskarżone orzeczenie. Sprawą ponownie ma się zająć Sąd Rejonowy w Lubinie. – Zależy mi na jednym. Aby ta pani nikogo już nie odesłała na tamten świat – podkreśla rozmówczyni Onetu.