Tegoroczny sezon zimowy nie rozpieszcza restauratorów i hotelarzy z Podhala. Mieszkańcy Warszawy, którzy zazwyczaj chętnie odwiedzali Zakopane, tym razem wybrali alpejskie ośrodki wypoczynkowe. Nie dopisali także turyści ze Śląska.
Jednak, jak się okazuje sytuację uratowali turyści z Łodzi, którzy w ostatnich dniach tłumnie przybyli do Zakopanego. Mało tego, z relacji podhalańskich przedsiębiorców wynika, że było ich zdecydowanie najwięcej spośród wszystkich przyjezdnych w tym roku.
Jak podkreśla "Gazeta Wyborcza", to dla górali to absolutna nowość. Dzieje się tak, gdyż mieszkańcy tej części Polski nigdy wcześniej nie przyjeżdżali tak tłumnie na ferie pod Tatry.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Można powiedzieć, że łodzianie uratowali środkową część ferii - przyznaje Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
- Jest to o tyle zaskakujące, że są to turyści "narciarsko słabi". Owszem, przyjeżdżali do nas wcześniej, ale ośrodki narciarskie nie były przez nich oblegane w takim stopniu, jak np. przez warszawiaków czy mieszkańców Śląska - dodał.
Czytaj także: Nabici w apartamenty w Zakopanem. Wielu się nabrało
Co przyciągnęło turystów z Łodzi do Zakopanego?
W związku z tym pojawia się pytanie, co sprawiło, że to właśnie łodzianie stali się najliczniejszą grupą turystów w Zakopanem?
Najprawdopodobniej warunki pogodowe odegrały tutaj kluczową rolę. Temperatury oscylujące w okolicach 8-10 stopni Celsjusza oraz obfite opady deszczu sprawiły, że marzenia o idyllicznej zimie w Tatrach musiały zostać odłożone na bok. Obecnie śnieg utrzymuje się jedynie na stokach narciarskich, ale zjazdy na nartach w takiej aurze nie należą do przyjemnych. Z tego powodu część turystów zdecydowała się zrezygnować z wyjazdu na Podhale.
Pojawiły się w niektórych obiektach anulacje, ale na szczęście w bardzo małym wymiarze. Hotelarze nawet nie polemizowali, bo widzieliśmy, jaka jest sytuacja. Obserwowaliśmy gości, w szczególności tych młodych, którzy nie mieli co robić. Nie dało się jeździć na nartach, a czasem nawet wyjść na spacer, bo taką mieliśmy ulewę - opowiada Karol Wagner.
Jednak, gdy warunki pogodowe odstraszyły mieszkańców Śląska, dla mieszkańców Łodzi nie miały one większego znaczenia, ponieważ większość z nich dopiero zaczynała swoją przygodę z narciarstwem.
To osoby około 40-letnie, zarabiające średnią krajową i powyżej, mają małe dziećmi i dla nich Zakopane jest genialnym miejscem na narciarski start. Oni nie pojadą w Dolomity, bo wielu z nich nie jeździ jeszcze na tyle dobrze. A nauczyć się gdzieś trzeba, tymczasem w całej Polsce to właśnie u nas ten śnieg jest najpewniejszy - przekonuje przedstawiciel Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Warto nadmienić, że poza ośrodkami narciarskimi, duże zainteresowanie budziły także inne atrakcje. Turyści z Łodzi, którzy przyjechali do Zakopanego z rodzinami, równie entuzjastycznie wybierali atrakcje takie jak "myszogród" czy papugarnia.
Trend jest taki, że turyści średnio przyjeżdżają do nas na cztery i pół dnia, z czego maksymalnie dwa dni przeznaczają na narty. Następnie korzystają też z tańszych atrakcji. Jest to zwiedzanie Tatrzańskiego Parku Narodowego czy spacerowanie po Krupówkach czy Gubałówce. Hipotetycznie nie kosztuje to nic, a jest to postrzegane przez przyjezdnych jako rozrywka i odsapnięcie od dnia codziennego - powiedział Karol Wagner.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza" średnie obłożenie w zakopiańskich hotelach i pensjonatach pod Giewontem wyniosło ponad 70 proc. Jak dodają podhalańscy przedsiębiorcy, w niektórych obiektach wykupione zostały wszystkie miejsca noclegowe, natomiast inne świeciły pustkami.
Żródło: "Gazeta Wyborcza"