Służby zostały wezwane na plażę na wyspie Phuket, po tym jak Rosjanin zignorował czerwone flagi i wszedł do wzburzonego oceanu. Po pewnym czasie turystą zniknął pod powierzchnią wody - informuje "The Pattaya News".
Rosjanin zignorował czerwone flagi. Nie żyje
Na miejscu tragedii można było dostrzec czerwone flagi i komunikaty informujące o zakazie kąpieli w oceanie. Rosjanin świadomie wszedł do wody, co zakończyło się dla niego tragicznie. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej i zaangażowania kilku ratowników, jego życia nie udało się uratować.
Policja turystyczna na wyspie Phuket ujawniła, że tragicznie zmarły Rosjanin miał 41 lat. Do wiadomości publicznej podano też jego imię i nazwisko - życie w oceanie stracił Aleksandr Iunemen. "Walka ze śmiertelnym uściskiem morza w tym przypadku zakończyła się głęboką stratą" - napisały media w Tajlandii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanin jest już piątą ofiarą śmiertelną na wyspie Phuket w tym tygodniu, z czego w czterech przypadkach życie stracili zagraniczni turyści. Wywołało to reakcję lokalnych władz, które zwołały pilną naradę, w trakcie której przedyskutowane mają zostać kwestie bezpieczeństwa na tej rajskiej wyspie.
Ledwie dwa dni wcześniej w popularnym kurorcie stracili dwaj turyści z Indii. Młodzi mężczyźni wypoczywali na plaży Karon, by po pewnym czasie wejść do oceanu. 26-latkowie zbagatelizowali jednak ryzyko wynikające z wzburzonych fal.
Wyspa Phuket jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w Tajlandii. Słynie z wielu klubów nocnych i głośnych imprez. Lokalne władze podkreślają, że najczęściej utonięcia w oceanie spowodowane są nieodpowiedzialnym zachowaniem turystów, którzy wchodzą do wody po spożyciu alkoholu.