"Super Express" podaje, że Justyna F. usłyszała zarzuty znęcania się nad czwórką dzieci w wieku od 6 miesięcy do 7 lat. Postawiono je po tym, jak panie z przedszkola dostrzegły u 4-letniej dziewczynki rany na nogach i pośladkach po uderzeniach pasem.
Czytaj także: "Skomentuję to krótko". Zdjęcie robi furorę w sieci
27-latka tłumaczyła, że... biła, bo traciła cierpliwość. - Do znęcania nad czwórką dzieci, bo taki zarzut został przedstawiony kobiecie, doszło od września 2021 roku do 22 stycznia 2022 roku. Podejrzana przyznała się i tłumaczyła swoje zachowanie utratą cierpliwości - powiedziała w rozmowie z "SE" Marta Pętkowska z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu.
Jako powód podawała fakt, iż nie radziła sobie z dziećmi. Twierdziła, że było to dla niej duże obciążenie i traciła kontrolę, także wobec 6-miesięcznego dziecka - dodała prokurator.
Justyna F. zabrała głos. "Jest trochę ciężko"
27-letnia matka również rozmawiała z "Super Expressem". Wyjaśniła, że z czwórką dzieci jest ciężko, a czterolatkę uderzyła, bo wyprowadziła ją z równowagi.
Uderzyłam ją paskiem, bo już wyprowadziła mnie z równowagi... Naprawdę z czwórką dzieci być, to jest trochę ciężko - podkreśliła.